~Lexi~
Udało mi się namówić Nicole na zakupy, co było trudne, bo coś wkurzona jest dzisiaj. Oczywiście wiem o, co chodzi, jest zła, że nikt nie pamięta o jej urodzinach, co oczywiście nie jest prawdą. No, ale, żeby miała niespodziankę musi teraz trochę pocierpieć. Biedactwo myśli, że idziemy na imprezę zaręczynową do taty Caleba. Jego tata często zmienia partnerki, rozwodził się już 7 razy, a teraz ma jakąś nową dziewczynę, ale nie ma żadnego przyjęcia. A my idziemy kupić sukienki, do fryzjera i oczywiście na makijaż.
-Nie rozumiem po, co on się żeni skoro i tak wiadomo, że się rozwiodą. - Powiedziała Nicola.
-Nie ma pewności, może to wreszcie ta jedyna? - Zapytałam. W sumie ja też nie wieże, że jego tata kiedyś się ustatkuje. Robi błąd umawiając się z dziewczynami które mogłyby być jego córkami, a wiadomo, że one lecą tylko na kasę, której nie brakuje panu Riverowi.
-Serio w to wierzysz? Przecież ta jest najmłodsza, z wszystkich. Naprawdę wierzysz, że 19 letnia dziewczyna jest z tym starym pierdzielem z powodu miłości, a nie dla kasy. - Nigdy nie zrozumiem takich dziewczyn. Jak można spotykać się z kimś tak starym, dobra chodzenie do restauracji, teatru, kina czy temu podobne, ale iść do łóżka z kimś tak starym tylko po to, żeby kupił jej jakąś szmatę. No jak dla mnie to nie jest do końca normalne. Nigdy nie zrozumiem takich dziewczyn. Jakim trzeba być pustakiem, żeby dla ubrań pieprzyć się z jakim starym, obleśnym frajerem, który ma dziewczynę tylko dla tego, że jest bogaty.
-Zastanawiam się, co na to jej rodzice? - No, bo jacy normalni rodzice chcą, żeby ich dziecko spotykało z kim to mógłby być ojcem ich dziecka. Więc pewnie jak go poznali nie byli za bardzo zachwyceni.
-Wiem, co myślisz i naprawdę się mylisz. Jej matka była zachwycona jak go poznała, ale ja myślę, że jak dowiedziała się ile zarabia, a ojciec to pantofel i zgadza się we wszystkim z żoną. - Nie lubię takich ludzi.
-Super rodzice. - Inaczej skomentować się tego nie da. Już miałam coś powiedzieć, ale Nicola znalazła sukienkę i poszła z nią do przymierzalni. Ja nie będę gorsza i też czegoś poszukam. Odwróciłam się i ją znalazłam. Jest idealna pod każdym względem. Muszę ją mieć już miałam w ręku wieszak z nią, ale jakaś zdzira wyrwała mi ją z ręki o nie tak być nie będzie.
-Co ty robisz szczurze. - Warknęłam zła. Nikt nie będzie odbierał mi sukienki.
-Zobaczyłam ją pierwsza. - Powiedziała dumna pff . Wyrwałam jej z ręki wieszak, wylałam na nią kawę i uciekłam do przymierzalni. Może nie było to za bardo miłe i dojrzałe, ale ludzie ja widziałam ją pierwsza, ja miałam ją w ręce pierwsza, a ta suka chciała mi ją zabrać. Niestety, ale jeśli chodzi o sukienki to jestem bardzo agresywna, oczywiście nie tak bardzo jak Nicola kiedy chodzi o buty. Raz pobiła się z jakąś laską o parę szpilek. Co to były za zakupy. Moja sukienka wyglądała tak:
Jak dla mnie jest idealna, tak samo jak sukienka Nikki. Jestem mega ciekawa w co ubiera się reszta dziewczyn. Nikki będzie miała taką sukienkę:
-No muszę przyznać laska, że wyglądasz super. - Pochwaliłam dziewczynę.
-Odezwała się. Wyglądasz zjawiskowo. - Pochwaliła mnie.
~Katherine~
-Jeśli jeszcze raz wlepisz te swoje szczurze oczy w mój tyłek to przyrzekam, że ci je wydrapię. - Warknęłam zła. Na moje nieszczęście dekoracje wieszam z Lukiem który wlepia we mnie te swoje szczurze gały. Dokończyłam wieszanie napisu ,,HAPPY BIRTHDAY NICOLA'' zeszłam z drabiny i spoliczkowałam Luka.
-Ał za co? - Spytał oburzony. On się jeszcze pyta za, co. Boże trzymaj mnie, bo zaraz się na niego rzucę i wydrapię mu oczy.
-Jakbyś nie gapił się na mój tyłek to być nie oberwał. A przypomnę ci, że upominałam cię z 10 razy.- Warknęłam. Jak ten człowiek na mnie działa, za każdym razem mam ochotę coś mu zrobić.
-Mam ochotę rzucić się na ciebie i...
-Pocałować, rozebrać i żebym przeleciał cię na tej kanapie tak wiem, ale spokojnie nie musisz błagać z przyjemnością to zrobię. - Co? Co? Że, co on powiedział? Że, co ja go chcę?
-Jedyne co chcę to pozbawić cię twojego cholernego życie i mieć święty spokój. - Powiedziałam bardzo zła.
-Wiem, że tak nie myślisz i tak naprawdę kotek marzysz o mnie, ale boisz się to przyznać. - Zastanawiam się czy ten człowiek słyszy co mówi. I wie, bo mi się zdaje, że on w ogóle nie myśli.
-Muszę cię rozczarować, ale ja o tobie w ogóle nie myślę. - Powiedziałam pewnie, na co on uśmiechnął się łobuzersko. To nie wróży nic dobrego .
-Dobrze przepraszam. Nie myślisz o mnie, a o snach ze w których robimy bardzo niegrzeczne rzeczy. To co powiesz na zrealizowanie któregoś z tych snów. - Zaraz zedrę mu ten pieprzony uśmiech.
-Jedyne sny które mam z twoim udziałem, to te w których leżysz przywiązany do torów, a w twoją stronę jedzie rozpędzony pociąg. - Uśmiechnęłam się do niego słodko.
-Wolisz na ostro, to nawet lepiej ja też tak lubię. - Powiedział. Czy ja mogę powiedzieć coś, co on nie zamieni w propozycje na seks. Matko jaki ten człowiek jest nie wyżyty.
-Możesz pomarzyć kotek, a teraz wybacz idę się przebrać na urodziny twojej siostry. - Odpowiedziałam.
-Ale zostały jeszcze 4 godziny do przyjścia gości i Nicoli. - Krzyknął.
-Wiem, - Odkrzyknęłam i poszłam do pokoju. Tam zakręciłam włosy, pomalowałam się i założyłam tą sukienkę:
Teraz niestety muszę wrócić do Luka. Zeszłam na dół i udałam się do kuchni gdzie był chłopak.
-Wow
-Co?
-Wyglądasz pięknie. - Powiedział, a ja posłałam mu uśmiech - Mam ochotę zedrzeć z ciebie z tą kieckę i przelecieć cię na tym blacie. - Dodał. I wrócił stary Luke, a mogło być tak pięknie. Na moje szczęście właśnie dotarła Caroline z tortem. Nigdy w życiu nie cieszyłam się tak jej widok. Była ubrana w to:
-Hej mam tort. Kat , ale z ciebie laska. - Wbiegła do kuchni.
-Odezwała się. Ślicznie wyglądasz. - Odpowiedziałam jej.
-Zgadzam się Caro wyglądasz słodko. - Pochwalił ją Luke. Może już mu się znudziłam . Proszę, żeby tak było mam go już serdecznie dość. - Oj nie smuć się Kat ona wygląda słodko, ale za to ty cholernie seksownie. - Taa nadzieja matką głupich.
-Ty się zamknij, a ty pokaż tort. - Rozkazałam, a ona otworzyła tort. Luke zabije cię. Idiota pomylić numery i zamówił inny tort. Ten wygląda tak:
Co to w ogóle ma być. Zabije tego szczura.
-Luke jesteś skończonym idiotą. Jak mogłeś zamówić taki tort!! - Krzyknęłam zła.
-Przestańcie się kłócić dzwoń do Lex niech tu przyjeżdża, a ty do Rockiego, żeby zajął czymś twoją siostrę. - Rozkazała dziewczyna.
~Nicola~
Wszystkiego najlepszego Nicola. No wreszcie ktoś złożył mi życzenia, a nie to ty sama. Czemu nikt z nich nie pamięta o moich urodzinach. Dobra rozumiem znajomych, ze szkoły, ale Lau, Kat, Caleb, Jace, Luk,Lex i Caro powinni pamiętać, ale nie po, co. Przecież to nic takiego. No, bo ile to ma się urodzin w ciągu roku prawda? Co tam zapomnieć przecież nic się stanie. Lepiej iść na to głupie przyjęcie zaręczynowe. Ja mogę świętować sama. Z resztą z takimi przyjaciółmi bym nie chciał. Skoro oni nie pamiętają to ja mogę mieć ich w dupie. No, ale mój własny rodzony brat nie pamięta o moich urodzinach. O poczekajmy do jego ja też zapomnę, a jak ja za zapomnę to lepiej schować się w schronie, bo jak Luke się w kurzy to, aż szkoda słów. Szkoda, ale mnie to nie obchodzi, on mógł pamiętać o moich no,ale po co? W końcu po, co pamiętać o urodzinach siostry. Siedziałam sobie na fontannie do czasu, aż ktoś zasłonił mi oczy. Tym ktosiem okazał się Rocky.
-Wszystkiego najlepszego. - Nie wierze, że on pamiętał, a moi przyjaciele nie.
-Dziękuje.- Uśmiechnęłam się do niego.
-Mam dla ciebie prezent. - Powiedział i podał mi duże pudełko. Nie no to już szczyt wszystkiego. Rocky nie dość, że pamiętał o moich urodzinach, to jeszcze kupił mi prezent. Czy ja wylądowałam w jakimś równoległym wymiarze w którym Rocky jest inny. Otworzyłam pudełko w którym był teleskop.
-Teleskop? - Zapytałam w szoku.
-Tak ale to nie wszystko, będziesz mogła przez niego obserwować gwiazdę którą ci kupiłem. - WOW.
-Kupiłeś mi gwiazdę? - Zapytałam w jeszcze większym szoku.
-Oczywiście i nazwałem ją twoim imieniem. - Uśmiechnął się do mnie.
-Nazwałeś gwiazdę Nicola? - Zapytałam w lekkim szoku
-Czemu to wszystko cię tak dziwi. Dzisiaj są twoje urodziny i to ty jesteś najważniejszą osobą. - Powiedział na co się zarumieniłam. Co się ze mną dzieje. Nie powinnam rumienić się na słowa Rockiego. A może? Nie, nie powinnam.
-Słodko wyglądasz z rumieńcami. - Skomplementował mnie na co zrobiłam się jeszcze bardziej czerwona. Czemu ten człowiek tak na mnie działa tak być nie może.
-Choć mam dla ciebie jeszcze jedną niespodziankę. - Powiedział i wziął mnie za rękę.
~Laura~
Przyjechałam do domu, pomalowałam się, zakręciłam włosy, przebrałam i już muszę wychodzić. Założyłam to:
Po drodze oczywiście jak to ja musiałam na kogoś wpaść. Tą osobą na moje nie szczęście okazał się Ross Lynch. Już słyszę jego słowa ,, Jak łazisz Marano''
-Nic ci się nie stało? - What?
-Co? - Zapytałam w szoku.
-Spytałem czy nic ci nie jest? - Powtórzył.
-Mi nic, ale za to tobie tak. - Odpowiedziałam.
-Wiem o co ci chodzi. Chciałem cię przeprosić.Wiem, że możesz w to nie wierzyć, ale naprawdę zrozumiałem, że zachowuje się jak dziecko w przedszkolu. Zrozumiem jeśli nie będziesz chciała się mnie znać, bo nie zachowywałem się w stosunku do ciebie dobrze, ale naprawdę mi na tym zależy. Przez ten tydzień dużo myślałem i tak zastanawiam się jak ja mogłem cię tak traktować. Byłem tak zaślepiony nienawiścią do ciebie, że nie zauważyłem jaka jesteś świetna. W sumie to ja nigdy cię nie nienawidziłem po prostu byłem za dumny, by to przyznać. Wszyscy próbowali mi wmusić, że cię lubię, nie, nienawidzę,że przez to wszystko nie umiałem przyznać nawet przed samy sobą, że cię bardzo lubię. Więc uczynisz mnie najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi i zostaniesz moją przyjaciółką.- Jestem w szoku, ale chyba warto dać mu szanse. Racja nie był w stosunku do mnie za miły, ale nie byłam lepsza. Można powiedzieć, że obydwoje jesteśmy tak samo winni. Więc należy mu się szansa.
-Tak, zostanę twoją przyjaciółką. - Powiedziałam, a blondyn mnie przytulił.
~Luke~
Sytuacja została opanowana. Udało nam się kupić inny tort. Ten wygląda tak:
( tylko zamiast 23 było 19)
Mieliśmy wielkie szczęście. Mam nadzieje, że i ja będę miał szczęście na tej imprezie i uda mi się wreszcie zaliczyć Kat. Muszę przyznać, że w tej sukience wygląda naprawdę podniecająco. Naprawdę dla jej dobra niech lepiej pójdzie i się przebierze, bo ręczę za siebie,a to co chcę zrobić jej na pewno się nie spodoba. To znaczy nie spodoba jej się na początku, bo później będzie błagała mnie o więcej oczywiście. Dobra wszyscy już dotarli, no oprócz Rockiego i Nicoli. Dostałem smsa od Rockiego, że są już blisko.
-Dobra Ludzie zaraz będą chowamy się. - Krzyknąłem i każdy schował się w swojej kryjówce.
-Rocky czemu przyszliśmy tu? - Zapytała moja siostra. Chłopak nie zdążył jej odpowiedzieć, bo wyszliśmy z kryjówek i głośno krzyknęliśmy
-Niespodzianka!!!!
---------------------------------------------------------------------------------
Bardzo wam dziękuje, za te 6 komentarzy. To naprawdę motywuje do pisania. Dacie radę pod tym dobić do 10 komentarzy? Wierzę w was misie, wierze, że dacie radę.
Impreza miała, być w tym, ale doszłam do wniosku, że jeszcze nie czas. Co myślicie o prezencie Rockiego. Podobałby się wam taki prezent? A o wyznaniu Rossa? Kto się tego spodziewał?
I co myślicie o stosunkach Kat i Luka? Co byście zrobili na jej miejscu.
A więc kiedy będzie rozdział zależy od was, od liczby komentarzy.
Liczę na was misie.
Oczywiście przepraszam za błędy.
Jak tam mijają wam wakacje. Nie wiem czemu, ale jakoś tych wakacji nie czuję.
Zapewne poczuje je dopiero pod koniec sierpnia, ale co tam.
Gdzie się wybieracie, albo gdzie byliście?
Do napisania.