środa, 27 maja 2015

Notka + Niespodzianka

Notka
Mam do was bardzo ważne pytanie czemu nie chce komentować? To jest, aż takie okropne? Nie podoba wam się coś, bo jeśli tak napiszcie co to ja poprawię. Naprawdę zastanawiam się nad odejściem z bloggera. Nie wiem czy wiecie, ale komentarze naprawdę motywują do pisania. Napisanie komentarza nie zajmuje, aż tak dużo czasu. Nie wymagam od was wypracowania na 500 słów i zawsze pozytywnych komentarzy, bo wiem, że moje opowiadanie nie jest idealne. No, ale jeśli coś wam się nie podoba to napiszcie, a ja spróbuję to naprawić. Ponieważ naprawdę coraz częściej myślę nad odejściem.
Oczywiście bardzo dziękuje Ewcia :*, Basia W i Zuzanna Kazimiersk  za to że komentują każdy rozdział.





One shot


-Mógłbyś nie zachowywać się jak szczeniak! - Krzyknęła zła dziewczyna.
-Ja zachowuję się jak szczeniak? Ja? Chyba coś ci się pomyliło kochanieńka. Ja przynajmniej nie robię ci awantury o nic!  -Warknął zły.
-O nic?Do cholery czy ty się słysz? Dziwisz mi się? Mam 24 lata i jestem kochanką kolesia który miał już dawno zerwać ze swoją dziewczyną, a ty co robisz oświadczasz się jej! - Znowu krzyknęła.
-Daj spokój. Powiedziałem ci, że z nią zerwę i to zrobię, ale nie mogę teraz. Czekam na odpowiedni moment. - Odpowiedział spokojnie.
-A niby kiedy to nastąpi. Za rok, dwa, trzy lata. Wiesz co myślę, ty nie masz zamiaru z nią zrywać, a ja jestem ci potrzebna tylko do pieprzenia, bo wiesz, że ona tylko po ślubie!!!
-Wiesz, że to...
-Nie ja już nie wiem. Dam mi spokój. Zadzwoń jak już z nią zerwiesz. Pa Ross. - Warknęła i wyszła trzaskając drzwiami.
-Laura poczekaj...
*Laura*
Mam go serdecznie dość.Tak teraz pewni każdy myśli, że jestem jakąś wredną suką, zdzirą, puszczalską, małpą bez uczuć, ale on miał z nią zerwać już dawno. Oczywiście nie zrobił tego, a na dodatek oświadczył się jej. Niby wiem, że to jego rodzice naciskali na ślub, ale co z tego mógł posłuchać rodzeństwa. Sprawa wygląda tak jego rodzice uwielbiają Ally i mażą o tym, żeby byli razem, a jego rodzeństwo i najlepszy przyjaciel chcą, żeby był ze mną.Oczywiście nikt z nich nie wie o tym co nas łączy, no oprócz mojej przyjaciółki. Czuję się okropnie robiąc to tej dziewczynie, ale ja go naprawdę kocham. Tylko mam już dość takie chorego związku zwłaszcza, że trawa on już rok. Tak, Ross już rok zdradza Ally zemną, zabawne jest to, że z Allyson jest rok i dwa miesiące. Coś za długo to on jej wierny nie był. Rozumiem, że rodziców trzeba szanować, ale ludzie nie żyjemy w czasach w których to rodzice wybierają nam partnerów, tylko my sami decydujemy o naszym życiu. Jeśli on zerwie zaręczyny z Ally ja do niego wrócę, a jeśli on  z nią nie zerwie to mówi się trudno. Jego ślub jest za cztery miesiące i tyle mu daję  w tym czasie musi wybrać, jeśli wybierze ją to na pewno muszę z stąd wyjechać. Nie wiem jeszcze gdzie, ale pewno daleko od LA. Nie będę w stanie patrzeć na nich jak są tacy szczęśliwi. I jeszcze za trzy dni te głupie urodziny Rydel. Czemu głupie? Bo on tam będzie z nią. Będą grali szczęśliwą i zakochaną parę, a może oni wcale nie grają i Ross tylko udaję, że kocha mnie. Nie wiem sama już co o tym myśleć. Głupi dzwonek. dobra Lau teraz musisz iść bardzo cicho do drzwi, bo to może być Ross. Skradu, Skradu, Skradu, ale ze mnie idiotka. Na całe szczęście to Nicola. Tylko co ona tu robi?
-Hej Lau. - Powiedziała radosna.
-Hej. - Odpowiedziałam i wpuściłam ją do domu. Poszłyśmy do salonu.
-Co się stało, że wróciłaś wcześniej. - W małym skrócie. Nicola jest lekarzem tylko, że ona pracuje w Afryce i innych takich krajach. Uznała, że w takich miejscach jest bardziej potrzebna niż tu  w jakimś szpitalu.Tylko, że miała przyjechać za dwa tygodnie,
-Co się stało , że wróciłaś wcześniej? - Zapytałam.
-Za nim ci powiem obiecaj, że Rocky nie dowie o tym co zaraz ci powiem, i, że wróciłam. - Poprosiła. Okeeej to jest dziwne, a nawet bardzo dziwne.
-No więc przed każdym naszym wyjazdem mamy robione badania. I moje badania krwi gdzieś zaginęły, ale reszta była dobra więc mogłam polecieć. Tylko, że one się odnalazły i okazało się, że mam pasożyta. - Powiedziała, a ja się przeraziłam.
-Da się go jakoś pozbyć? - Zapytałam przejęta.
-Jest tylko jeden sposób. Aborcja. - No przynajmniej... zaraz aborcja. Czyli ona jest w ciąży. Ona chce zabić własne dziecko. O nie, nie pozwolę na to.
-Nie możesz zabić własnego dziecka! - Krzyknęłam.
-I nie mam zamiaru. Zluzuj majty laska. - Odpowiedziała
-Ale sama powiedziałaś, że masz pasożyta, a nie, iż jesteś w ciąży. - Ja już nic nie ogarniam.
-Bo jakby nie patrzeć, to jest pasożyt, ale nie mów mu tego proszę.
-Czemu Rocky ma się nie dowiedzieć. - Przecież on ją kocha, a ona dramatyzuje.
-Wiem, że muszę, ale nie mogę powiedzieć mu czegoś w co ja jeszcze nie wierzę. Jak się z tym oswoję to  mu powiem. Lepiej mów co tam u ciebie. - Musiałaś o to pytać prawda?
-Nic. Dałam Rossowi ultimatum, że jeśli nie zerwie z Ally to o mnie może zapomnieć. - Powiedziałam.
-I dobrze, że wreszcie mnie posłuchałaś. Mogę zostać u ciebie na noc prawda? - Jak ja ją dobrze znam.

***

*Narrator*
Nadszedł dzień którego Laura obawiała się najbardziej. Urodziny Rydel co za tym idzie spotkanie z Rossem i Ally. Nicola  oczywiście nie powiedziała Rockiemu, że jest w ciąży,bo co?
Blondynka od rana jest na nogach przygotowując wszystko na imprezę.Pomagał jej w tym jej chłopak Ell. Teraz Ell zapina wszystko na ostatni guzik, a dziewczyna w tym czasie przygotowuje się. Założyła piękny zestaw:
Ally założyła to:
-Rossy wiesz, że musimy wejść spróbować torty na wesele i wreszcie jakiś wybrać. - Powiedziała słodko.
-Tak. - Odpowiedział niechętnie. Chłopak nie chciał tego ślubu kochał Laurę, ale nie chciał sprzeciwić się rodzicom. Chciał być dobrym synem, ale też kochał Laurę. Chłopak jest rozdarty na dwie strony i nie wie co robić. Ma dość Ally i przygotowań do ślubu które tak naprawdę nie chce.
Laura i Nicola też były już gotowe. Nicola z Rockym  byli już w drodze. Dziewczyna ubrała się w to:
Laura za to wychodziła już z domu ubrana w to:

*Laura*
Jest dobrze są wszyscy z wyjątkiem Rossa i jego przyszłej żony. Fajnie byłoby gdyby w ogóle nie przyszli. Taa marzenie ściętej głowy. Co ja poradzę, że ich widok mnie rani.Chociaż sama jestem sobie winna. Wiedziałam na co się piszę, wiedziałam, że Ross ma kogoś, ale nie wiedziałam, że będzie tak zwlekał z zerwaniem z nią. A może on wcale nie miał zamiaru z nią zrywać, bo zakochał się w niej i potrzebował tylko jakąś naiwną idiotkę do seksu. Brutalna prawda Ally nie prześpi się z nim do ślubu, a on dobrze widział, że mam takich poglądów tylko, że ja naprawdę się w nim zakochałam, w sumie to ja go kocham,a on co bawi się mną i moim uczuciami. Pomyśleć, że kiedyś byliśmy przyjaciółmi. Wie, że jest łatwowierna i wykorzystał ten fakt. Pomyśleć, że po tym jak Bella była z nim tylko dla sławy i rozgłosu pocieszałam go. Fajnie mi  podziękowanie. Myślałam, że jest inny jak widać bardzo się myliłam. Ja to zawsze zrobię z siebie idiotkę.
-Co tam misia? - Zapytała Nikki.
-Nijak. Lepiej powiedz czy powiedziałaś Rockiemu? - Ma się ten talent to zmieniania tematu.
-Jestem w trakcie...
-Zdajesz sobie sprawę, że on to i tak zauważy prawda? Nie wiem, czy wiesz, ale w ciąży się tyje. - Coś czuje, że ona szybko mu tego nie powie.
-Nie przypominaj mi o tym, bo się załamię. Nie chcę być gruba. A Rossem się nie przejmuj. Niedługo przejrzy na oczy żuci tą sikse i ty będziesz szykować się do ślubu, a ja urządzę ci taki wieczór panieński, że aż cellulit się z wrażenia wyprostuje. - Uwielbia ta dziewczynę, ale teraz to się raczej myli.
-Wątpię. A najgorsze jest, że Ally poprosiła mnie, żebym poszła z nią jutro do salonu sukien ślubnych. - Powiedziałam załamana. To nie jest normalne, że będę pomagała wybrać suknie ślubną przyszłej żonie faceta którego kocham. Założę się, że nie ma na świecie bardziej pechowej osoby niż ja. Takie życie to tylko Laura Marano może mieć.
-Dziewczynki nie wiecie kiedy przyjdzie Ross z Allysią? - Zapytała pani Lynch.
-Niestety, ale nie. Myślę, że powinni niedługo. - Odpowiedziała Nicola.
-Kochanie Ross mówił, że się spóźnią, bo jeszcze muszą wejść wybrać tort. Ślub już nie długo. - Czy mógłby pan mi o tym nie przypominać. I on mi mówi, że chce się z nią zerwać i dlatego poszedł wybierać ten pieprzony tort.
-Nawet nie wiecie jak cieszę się z tego ślubu dziewczynki. Ally to taka cudowna dziewczyna. I jeszcze chce seksu przed ślub.W tych czasach to mało kto jest taki szlachetny. Większość dziewczyn to zdziry które od razu ładują się do łóżka faceta. - Ałć. Dlaczego mam wrażenie jakby pani Lynch mówiła to do mnie, ale ona nie wie co łączy mnie z jej synem.
-Może i szlachetne, ale nie boi się pani, że Ross ją zdradzi, bo będzie mu tego brakować? - Oczywiście Nicola musiała wkroczyć do akcji. Cóż jakby to powiedzieć pani Lynch nie podoba się jej związek z Rockym. Po prostu jej nie lubi.
-Mój syn taki nie jest.A po za tym to ma swoje dobre strony nie mowy o wpadce. - I tu trafiła w czuły punkt dziewczyny. Wpadka. Czy ona czyta nam w myślach, albo podsłuchiwała  nas wcześniej.
-Czy byłaby pani taka miła i wyszła z kręgu mej osobistości? - Zapytała uroczo Nicola na co oburzona pani Lynch poszła sobie ciągnąc za sobą męża.
-Co za jędza. I to kolejny powód dla którego waham się czy powiedzieć o ciąży Rockiemu.
-Możesz jaśniej?
-No jak mu o tym powiem to nawet jeśli zerwiemy będę mieć z nim kontakt, a co za tym idzie z jego matką. Rozważam wyjazd nie mówiąc mu o niczym. - Mogłabym jej powiedzieć, żeby tego nie robiła, ale tego nie zrobię. Bo doskonale wiem, że to nic nie da i ona i tak zrobi to co uważa za słuszne. Mam nadzieje, że będzie to powiedzenie mu prawdy.

***

*Ross*
Właśnie wróciliśmy z imprezy urodzinowej Rydel, matko ja Lau tam ślicznie wyglądała. Nie mogłem oderwać od niej wzroku. Cały czas myślałem  tylko o niej. Zdałem sobie sprawę, że kocham Lau choć to już wiedziałem, ale wiem, że muszę zerwać z Ally. Nie mogę z nią być gdy cały czas będę myślał tylko i wyłącznie o niej. Kocham moich rodziców i wiem, że chcą dla mnie jak najlepiej, ale nie mogę być z kimś kogo nie kocham. To nie miałoby sensu. Wtedy zranię siebie, Ally i co najważniejsze zranię osobę na której najbardziej mi zależy Laurę. 
-Ally musimy pogadać. - Powiedziałem.
-O czym kochanie? - Mogłabyś mi tego nie utrudniać.
-Z nami koniec. To nie ma sensu. Ja nie kocham ciebie, ani ty mnie. Jesteśmy razem tylko dlatego, że tak chcą nasi rodzice to nie ma sensu. - Powiedziałem.
-Nie prawda ja cię kocham, zawsze kochałam. Gdybym cię nie kochała nie byłabym z tobą. Nie musisz robić tego dla mnie bo ja cię kocham. Więc nie ma problemu. Pamiętaj, że jutro masz przymiarkę garnituru. -Odpowiedziała. Czy ona jest głucha?
-Nie rozumiesz. Ja cię nie kocham. To koniec, nie ma nas, nas tak naprawdę nie było. - Odparłem i wyszedłem z domu. Teraz muszę iść do Lau i błagać ją o wybaczenie.

*Narrator*
-Lau musimy pogadać. - Powiedział.
-O czym chcesz ze mną pogadać. Chcesz własnoręcznie wręczyć mi zaproszenie na swój pożal się boże ślub, albo poprosić, żebym została druhną Alle, nie wiem chcesz, żebym została chrzestną waszego dziecka. Ally jednak się złamała i wpadliście. - Mówiła dziewczyna i z każdym jej słowem w serce blondyna wbijała się jedna szpilka.
-Nie. Pamiętasz jak powiedziałaś, żeby przyszedł gdy zarwę z Ally i z nią zarwałem to ciebie kocham i nie wiem czemu to ciągle z nią byłem. Choć wiedziałem, że to ciebie kocham, że to ty jesteś całym moim światem. Jesteś dla mnie wszystkim. Kocham cię chcę się budzić przy tobie, chce się z tobą zestarzeć, chcę żebyś była moją żoną, matką moich dzieci, babcią moich wnuków. Chcę żebyś była ze mną. Proszę cię wybacz mi moją głupotę i daj mi tą ostatnią jedyną szansę.
-Też cię kocham i czekałam, aż wreszcie z nią zerwiesz choć już zaczynałem myśleć, że... - Dziewczyna nie zdążyła dokończyć, bo chłopak zamknął jej usta pocałunkiem 
(One shot będzie miał jeszcze jedną część c: )

piątek, 22 maja 2015

Rozdział 4


,,Kobieta łatwiej przyzna,
że nie ma racji, gdy ma rację,
niż gdy jej nie ma.''




Drogi pamiętniku.
Nie wiem czy już to wspominałam, ale uwielbiam cytaty  Johnnego Deppa. Czemu? Bo są cholernie życiowe.  Na przykład taki ,, Po porostu idź do przodu i miej w dupie to co inni o tobie myślą i mówią"Sama prawda. Co nas nas bardzie ogranicza w życiu? Oczywiście to, że przejmujemy się opinią innych. Zastanawiamy się co ludzie pomyślą jak zróbmy tak, jak pokażemy się z tą osobą. Swoje zachowanie i towarzystwo dobierają tak, żeby ludzie mówili o nich dobrze. To jest strasznie żałosne. Nie mogę napisać, że nigdy nie przejmowałam się opinią innych, bo przejmowałam, ale na moje szczęście już dawno przestałam. To naprawdę pomaga. Opinię innych mam tam gdzie plecy tracą swą szlachetną nazwę i dzięki temu moje życie jest dużo szczęśliwsze. Albo taki ,,Ludzie nie płaczą, dlatego, że są słabi. Płaczą dlatego, że zbyt długo byli silni." Chyba nigdy nie uda mi się zrozumieć dlaczego niektórzy uważają, że jak ktoś płacze to jest słaby, a tym bardziej jeśli tą osobą jest chłopak. Bo, co niby jak chłopak płacze to już ciota, frajej czy mięczak. Nie wiem co za idiota to wymyślił, ale jak bym go spotkała to jego buźka byłaby w tragicznym stanie. Gdzie tu jest logika, że chłopak który płacze to miecza, taki który dobrze traktuje swoją dziewczynę to pantofel, a taki który nie szanuje kobiet to wzór męskości. To nie jest normalne, że facet który bije, gwałci i źle traktuje kobiety czasami ma więcej szacunku niż taki który je dobrze traktuje i okazuje swoje uczucia. Niby mamy dwudziesty pierwszy wiek, a duża część ludzi zachowuje się jak by to był jeszcze piętnasty. Facet który dba o siebie to od razu pedał. Oczywiście duża część ludzi potrafi iść z duchem czasu, ale grupa która  nie potrafi też jest naprawdę duża. No, ale odbiegam od tematu czas na kolejny cytat ,,Kochając jednocześnie dwie osoby, zawsze wybierz tą drugą, bo jeśli naprawdę kochałbyś pierwszą, nie zakochałbyś się w drugiej." Zgadzam się z tym w 120%. Oczywiste jest, że nie można kochać dwóch osób naraz, to znaczy można, ale jak ta miłość jest inna. Inna to znaczy, że możemy kochać kilka osób, jeśli to jest miłość przyjacielska, bo jeśli taka jaką darzą siebie pary to można kochać tylko jedną osobom. Nie ogarniam jak można mieć dylemat którą osobę się  bardzie kocha, bo to logiczne że tą drugą. Bo gdyby naprawdę kochało się pierwszą to taki dylemat jest nie możliwy. Naprawdę kochając swoją drugą połówkę nie można się zakochać w kimś innym i mieć taki dylemat. Nie chodzi mi tu o to, że  dziewczyna/chłopak zdradził na jakiejś imprezie swoją drugą połówkę, oczywiście nie pochwalam tego i nie wiem czy byłabym w stanie wybaczyć zdradę, bale znam parę gdzie jedna osoba zdradziła drugą ona mu to wybaczyła i są szczęśliwi i się kochają. Czasem nawet zazdroszczę im tej miłości no, ale wracając do tematu nie da się zakochać w dwóch osobach naraz i takie jest moje zdanie. Rozumiem, że niektórzy mogą nie zgadzać się z moją opinią, ale to już ich problem.  Właśnie przypomniał mi się kolejny cytat  ,, Możesz zamknąć swoje oczy na rzeczy których nie chcesz widzieć, ale nie możesz zamknąć serca na rzeczy których nie chcesz czuć." Fajnie byłoby gdyby dało się tak jak w ,,The Vampire Diaries'' na jakiś czas wyłączyć uczucia i nic nie czuć, ale niestety tak się nie da. I jak mówi cytat jak nie chcemy czegoś oglądać zamykany oczy, albo się odwracamy, uczuć nie da się pozbyć, a to przez nie często jest najwięcej problemów. Takie jest to popieprzone życie i nic z tym nie zrobimy. Dobra czas na ostatni cytat jaki pamiętam ,, Kiedy mamy kilkanaście lat lud dwadzieścia kilka, wszyscy jesteśmy nieśmiertelni i nietykalni. Dopiero później zaczynamy sobie zdawać sprawę, ze swojej śmiertelności."
Cała prawda. Naprawdę czuje się jakbym była nieśmiertelna, jakbym mogła zrobić wszystko. Nie dopuszczam do siebie myśli, że kiedyś mogłabym umrzeć. Nie widzę tego. Mowie sobie mam 18 lat i jeszcze całe życie przede mną. Do śmierci mam jeszcze dużo czasu, ale to nie jest prawda. Nikt nie wie co przyniesie jutro. Nie wiem ile zostało mi jeszcze życie parę godzin, dni, miesięcy, lat. Nie wiem i szczerze nie chce tego wiedzieć. Gdybym dostała kopertę  z datą, godziną i miejscem mojej śmierci podarłabym ją i spaliła. Jeśli ktoś naprawdę chciał, by to wiedzieć to moim zdaniem nie jest dobrze z jego psychiką. Wolę żyć w niepewności i cieszyć się życiem, a jeśli będziemy dokładnie wiedzieć kiedy umżemy  czas będzie leciał coraz szybciej, a ostatnie dni naszego życia będą dla nas torturą.
Matko nie wiedziałam, że ja taka mądra jetem. Kocham pisać w tym pamiętniku to jest jak oczyszczenie, ale boję się, że ktoś go kiedyś przeczytać. A nie które wpisy nie powinny ujrzeć światła dziennego. Zwłaszcza te gdzie piszę co myślę by zrobić i ten gdzie napisałam, że to zrobiłam i to jeszcze z osobą której imienia nie wolno ani pisać, ani wymieniać.
Dziękuje za uwagę i dobranoc c:
~Rocky~
Właśnie dzwonił dyrek i powiedział, że kończymy tę farsę z lalkami, bo koty teraz czas na koty. Oczywiście nie powiedział to takimi słowami, ale to już szczegół. Oczywiście, że cieszę się z powodu, iż uwolnię się od tego potwora i tej wariatki. A skoro mowa o wariatce to nie daje mi spokoju to co się wydarzyło. Nie chodzi tu sam seks tylko o to, że ona chciała o czymś zapomnieć. Nie wiem czemu chce wiedzieć o czym przecież ja jej nie nienawidzę, ale skoro ona chciała o tym zapomnieć przez stosunek ze mną to musi być coś strasznego. Z reszta Rocky daj spokój jakie ta dziewczyna może mieć poważne problemy. Jakby jakieś miała Luke by o nich wiedział. Dobra nie myślę o niej. Pora iść do miejsca stworzonego przez diabła czyli szkoła...
~Nicola~
Nie wierzę, że to mowie, ale nigdy w życiu nie cieszyłam się tak wieść, że idę do szkoły. Wyjście do budynku tortur oznacza, że możemy wyłączyć potwory stworzone przez diabła ( czytaj lalki ) Mam już dość tej głupiej lalki i wątpie tylko ja.
-Nigdy nie będę miała dzieci. - Powiedziała Laura
-Co lalka dała popalić? - Zapytałam
-Weź mnie nie dobijaj. Ten potwór płakał, a właściwie darł się całą noc, a najgorsze jest to, że tego białego pawiana za nic w świecie nie dało się obudzić. Nie obudził go płacz tej lalki, jak ja się niego darłam i nawet jak wylałam na niego wodę. Najgorsze jest to, że on nie udawał, że śpi tylko naprawdę spał. - Powiedziała wkurzona.
-Nie sądziłam, że Barbie ma taki mocny sen. Współczuje jego przyszłej żonie zwłaszcza, jak dziecko będzie mieć kolkę. - Odpowiedziałam.
-Nigdy nie uwierzycie kto wygrał w wyborach na przewodniczącego szkoły. - Powiedziała przybiegająca do nas Kat.
-Dziewczyno nie skradaj się jak ksiądz w konfesjonale tyko mów. - Powiedziałam. Kocham Kat , ale wkurza mnie to, że jak ma jakieś wieści nie potrafi przejść od razu do sedna.
-Ell...
-Jakim cudem  Ellington Lee Ratliff został przewodniczącym szkoły?! - Zapytała w szoku Laura. No ja też tego nie rozumiem. Kto normalny na niego głosował? Przecież on jest tak samo głupi jak Rocky, nie no on Ell jest trochę mniej, ale też mega głupi.
-Ale to nie wszystko w radzie szkoły jest całe rodzeństwo Lynch, oprócz najmłodszego, ale on nie chodzi tu do szkoły i najstarszego, ale on skończył tę szkołę więc to jest normalne, Ell, ale to już wiecie, Luke i Maia. - Dopowiedziała Kat.
-Czyli mamy przesrane w szkole, skoro cała rada nas nienawidzi. - Tiaaa my to zawsze mamy pecha.
-Mam też dobre wieści. Dyrcio uznał, że kotom bardziej przyda się nauka opieki nad dziećmi i popołudniu oddajemy te cholerne lalki. -  Tak!!!!!! Wreszcie pozbędę się tych p do potworów i Rockiego, ale jego można zaliczyć do potworów.
-Przynajmniej jakieś plusy muszą być. - Powiedziała Lau.
-Laski,a  tak właściwie to co dziś robicie? - Zaciekawiła się Kat.
-Ja w sumie nie mam planów. - Odparła Lau.
-A ja mam. Obiecałam Calebowi, że pomogę kupić mu prezent na urodziny mamy który ma je jutru i wyszło na to, że Jace idzie  z nami bo jego mama ma urodziny za cztery dni. - Powiedziałam. Chętnie pogadałabym jeszcze z nimi, ale zadzwonił dzwonek. Czy on nie może uszanować mojego czasu wolnego, tak samo jak budzik niszczy mój perfekcyjny związek z łóżkiem...
~Narrator~

Dom Lynch/Raliff/Mitchell.

-Jak ja się cieszę, że wreszcie uwolniłem od Marano. - Mówił radośnie Ross.
-Zgadzam się bracie czas spędzony z Nicolą to moje najgorsze wspomnienia. - Dodał Rocky.
-Nie przesadzie chłopaki. Nie myśleliście, żeby się z nimi dogadać?  - Powiedział Riker.
-A od kiedy ty je tak lubisz co? - Zapytał Rocky.
-Czy powiedziałem, że je lubię, a tak właściwie to zaczęliście tą wojnę. Ona zaczęła się od was i Luka z dziewczynami, a my nie mieliśmy nic do gadania. Jakby się tak zastanowić to ja ich nigdy nie powiedziałem, że je nie lubię, ale ani ja, ani Ryd, Maia i Ell nie mieliśmy nic do gadania i musieliśmy być dla nich wredni, bo w tak chcieliście.- Powiedział Riker.
-Rik ma rację dziewczyny wydają się naprawdę miłe i na początku ja z Delly chciałyśmy się z nimi zaprzyjaźnić, ale to wy to zepsuliście. I ta cała wojna to wasza wina i tylko wasza. - Maia poparła Rikera.
-Mais ma rację. I nie próbujcie się tłumaczyć tym, że one taż są wredne. - Dodała Delly.
-Nie są wredne?Ty się słyszysz dziewczyno. No dobra Laura  w poziomie wredoty zajmuje trzecie miejsce, Katherine drugie i Nicola pierwsze. -  Bronił się Ross.
-One nie są wredne tylko wytwarzają taką tarczę przez którą trudno jest się przebić.A to znaczy, że były bardzo skrzywdzone. I nie mów mi, że Nicola jest na pierwszym miejscu, bo to znaczy, że została najbardziej skrzywdzona.I w idioci zamiast bardziej je dobijać powinniście dowiedzieć co się takie wydarzyło i zrobić wszystko by im pomóc. Nie rozumiem jak można być takim kretynem! - Darła się Rydel.
-Ryd ma rację, mi też zdaje się, że w życiu tych dziewczyn wydarzyło się coś strasznego, a wy zachowujecie się okropnie. Wiecie co wy robicie? Dajecie im kolejne powody do wytwarzania tarczy ochronnej. Mówicie, że są bardzo wredne, a jak teraz słyszycie to wszystko jest waszą winą. Kapisz! No, a teraz idźcie przemyśleć swoje zachowanie. - Swoje trzy grosze dodała Maia.

***

-Że niby one zostały bardzo skrzywdzone. Jedyna krzywda jaka mogła im się stać, to taka, że ktoś kupił buty które sobie wypatrzyły. - Kpił Rocky.
-Albo, że  złamał im się paznokieć. - Dodał Ross.
-Nie podoba mi się uważacie, iż moja siostra jest wredna, ale co Laury i Kat się zgadzam. A po za tym gdyby Nikki przeszła coś strasznego wiedziałbym , albo chociaż zauważył. - Powiedział Luke.
-No właśnie. Delly zachowuje się jakby one co najmniej widziały jak ktoś kogoś morduje. - Żartował Rocky.
-Dajcie już spokój. Co powiecie na imprezę. - Zaproponował Luke. Chłopaki oczywiście zgodzili się. Po drodze zabrali jeszcze Rikera i Ella i ruszyli do klubu
~Nicola~
Nigdy nie wymażę tego widoku z pamięci. Dlaczego ja muszę mieć takiego pecha, a to wszystko wina Jaca. Ten kretyn zapominał portfela. Zapomniał portfela, a wiedział, że będzie mu potrzebny, a wiec wracamy się, a u niego w pokoju leży dziewczyna bez ubrań, oblana bitą śmietaną i mówi ,, Kochanie przygotowałam ci przystawkę''. Masakra! I ona jeszcze naskoczyła na mnie, że zabieram jej, jej misiaczka. Czemu Jace i Caleb nie mogą spotykać się z normalnymi dziewczynami? Nie, bo co? Lepiej wybierać sobie jakieś dziwne. A skoro o moim pechu mowa to Laura i Kat robią sobie dzisiaj babski dzień i to beze mnie. Bo ja muszę pomagać tym, o to pokraką. Dobra dziewczyno uspokój się w twoim życiu działo się już dożo więcej gorszych rzeczy i skoro to przeżyłaś to przeżyjesz już wszystko. Najgorsze jest, że im nic się nie podoba. Wszystkie możliwie prezenty jakie proponuje to nie, a jak się ich pytam co chcą dać, to każą mi wymyślać. Matko jak oni mnie wkurzają. Jest tylko jedno wyjaśnienie na ich zachowanie. Jak byli mali jedli dużo jedzenia dla kotów. Czemu dla kotów? Bo koty zachowują się jak  królowie świata. Jaka ja jestem mądra. Ma się ten talent.
~Narrator~
-Czemu ten samolot tak wolno leci. Chciałabym być już na miejscu i powiedzieć dziewczyną, że on wróci i musimy zrobić wszystko, żeby historia się nie powtórzyła.
-Myślisz, że znowu zmusi nas do ...
-Wątpię, że zmusi nas, ale kogoś innego. Czemu miałby nie? Przecież on nie ma serca i nie wie co to współczucie.
-Właśnie nie ma serca, a jak nas zabije? Nie mów mi, że się go nie boisz.
-Oczywiście, że się go boję, ale wolę umrzeć ze świadomością, że go powstrzymałam, albo chociaż próbowałam. Ty nie?
-W sumie masz rację, ale jak już będziemy musiały go powstrzymać, to nie mieszamy w to dziewczyn.
-Oczywiście, że nie. Zwłaszcza Nicoli, bo ona z całej naszej piątki wycierpiała najbardziej. A najgorsze jest to, że cierpiała tak, żebyśmy my miały lepiej...

---------------------------------------------------------------------------------
...

sobota, 2 maja 2015

Rozdział 3

Rozdział dedykuje osobom które skomentowały wcześniejszy.
-Zuzanna Kazimiersk
- Ewci :*
-Basi W
Bardzo wam dziękuję za komentowanie c:


,,Chłopak który naprawdę cię kochał,
to taki któremu powiesz,
,,odchodzę, nie idź za mną'', a
on od razu za tobą pobiegnie.''


~Narrator~
-Rocky powtarzam ci po raz setny nie nazwiemy córki Esmerlada. To imię jest okropne! - Krzyknęła Nicola
-A niby Carly jest lepsze. - Zakpił
- To chyba oczywiste. Kto normalny daje dziecku na imię Esmerlanda. Tylko jacyś nienormalni, chorzy psychicznie, frajerzy którzy nie mają przyjaciół. - Taki oto pocisk.
-Mam dwa razy więcej znajomych niż ty. - Uśmiechnął się jednym z tych uśmiechów których dziewczyna nienawidziła i zawsze miała ochotę rzucić się na niego by móc wydrapać mu jego oczęta.
-Ja wiem, że z matmy nie jesteś najlepszy, ale dla twojej wiadomości dwa razy zero to wciąż jest zero. - Uśmiechnęła się uroczo, a jego uśmiech zgasła. Nie wiedział za bardzo co odpowiedzieć.
-To nie zmienia faktu, że nasza córka będzie miała na imię Esmerlada. - Uznał, ze najlepiej wybroni się wracając do wcześniejszej kłótni.
-Wiesz że kłótnia z kobieta jest jak przesłuchanie, każde twoje słowo które wypowiedziałeś przy osobie która cię przesłuchuje może zostać użyte przeciw tobie. A co oznacza, że nasza córka będzie nosić  imię Carly i koniec kropka. - Powiedziała dziewczyna.
-Ala ja się nie zgadzam
-To masz problem misiaczku. - Powiedziała tak słodko, że, aż chłopak dostał cukrzycy.
-NIGDY, ALE TO NIGDY NIE MÓW DO MNIE MISIACZKU. - Warknął chłopak.
-Po pierwsze nie mów mi co mogę mówić, a co nie MISIACZKU. Po drugie nasza córka będzie nazywać się Carly MISIU. Cieszę się, że się ze mną zgadzasz. - Powiedziała dając nacisk na niektóre słowa. Chłopak  nie kłócił się więcej z dziewczyną wiedząc jaka ona jest, a muszą wytrzymać razem  dwa tygodnie co do łatwych nie zależy.
Cóż nasze pary uznały, że na ten czas zamieszkają razem. Czyli Rocky wprowadził się do Nikki, Ross do Laury, Luke nie musiał. To teraz przejdzmy do  Raury.Która miała taki sam problem jak wcześniejsza para. Nie potrafili wybrać imienia dla swojego syna.Czyli to oznacza kolejną kłótnie, na szczęście Luke i Kat nie mieli tego problemu, ale za to inny. Ale to później wróćmy do Rossa i Laury.
-Marano mówię ci po raz setny nie nazwiemy syna Paul tylko dlatego, że według ciebie jakiś tam aktor jest mega seksi. Pfff ja na pewno jestem dużo bardziej seksi. A nasz syn będzie nazywał się Denis Ross Lynch Marano. - Powiedział coraz bardziej wkurzony Ross. Cóż para kłóci się już od godziny jak nazwać lalkę. Laura bardzo chciała żeby nazywał się Paul jak aktor z Pamiętników Wampirów, a Ross jak jego ulubiona postać z bajki czyli Denis. I nijak nie mogli się porozumieć.
-O nie nie nie. Ciebie do reszty powaliło. Nasz syn będzie nazywał się Paul Laurenty Marano Lynch!
-Nie! Denis Ross Lynch Marano!
-Paul Laurenty Marano Lynch!
-Denis Ross Lynch Marano!
-Paul Laurenty Marano Lynch!
-Denis Ross Lynch Marano!
-Paul Laurenty Marano 
Laynch!
-Oj dajcie już spokój. Ja wam zaraz znajdę kompromis. A co powiecie na Paul Raur Lynch Marano i nie ma, że się nie podoba. Tak ma być i będzie. Zrozumiano! - Wtrąciła się Van.
-Zapytałam czy zrozumiano! - Krzyknęła.
-Tak. - Odpowiedzieli przerażeni młodzi rodzice. Tiaaaa nie ma osoby który nie bałaby się Vanessy. Ta dziewczyna jak chce potrafi być straszna, a to się bardzo przydaje dziewczynie. Zwłaszcza jak chce postawić na swoim. W sumie Vanessa w swojej paczce zawsze ma ostatnie zdanie, bo jak kłóci się z siostrą to różnie bywa.
-Barbie przewiń dziecko. - Rozkazała Laura.
-A niby czemu ja. Ty też jesteś jego rodzicem. - Oburzył się chłopak.
-Bo ja mu zrobię mleko, nie wiem czy pamiętasz jak ty robiłeś to spaliłeś. Więc daj spokój i przewiń Paula. - Powiedziała i poszła do kuchni.
-Paula Raura Lynch Marano! - Usłyszała jeszcze krzyk chłopaka
Nasza trzecia para nie miała problemu z wyborem imienia, bo Luke słysząc kłótnie Nicoli i Rockiego uznał, że lepiej będzie odpuścić i pozwolić Kathernie wybrać imię. Więc ich dziecko nazywa się Izabel.
-Luke powtarzam ci po raz setny JA NIE BĘDĘ ZMIENIAĆ PIELUCH TEJ CHOLERNEJ LALCE. - Nie muszę chyba mówić, że Kat nie przepada za małymi dziećmi.
-Ale to będzie nasza wspólna ocena i ty też musisz mi w tym pomagać. Nie będę robił wszystkiego sam. To jest ocena dla nas dwojga, a nie tylko dla mnie. Ja mam robić wszystko, a ty nic i dostaniesz ocenę. O nie tak będzie. To jest nie sprawiedliwe. - Argumentował chłopak.
-Ty mi o sprawiedliwości nie mów. Pamiętasz jak umówiłeś się z dziewczyną tylko po to, żeby zrobiła za ciebie projekt. Myślisz, że nie wiem, co robicie z Rockym i Rossem Ja umówicie się z dziewczynami tylko po to, żeby je przelecieć, albo, żeby wam projekt zrobiły. I ty mi kurde o sprawiedliwości mówisz. A poza tym ja powiedziałam, że nie będę jej przewijać, a  resztę będę robiła. - I co miał chłopak zrobić. Nie mógł się kłócić, bo odebrało mu mowę przez wstęp dziewczyny.
~Kat~
Może i to było trochę wredne i chamskie, ale to cała prawda. Cała trójka to mega dupki. Wykorzystują te biedne dziewczyny do swoich celów, a potem, co rzucają je. A one biedne płaczą, są załamane. Jedna nawet chciała samobójstwo popełnić. Wiem o tym doskonale. Wyszłam kiedyś w trakcie lekcji do łazienki tam Tessa siedziała z żyletką w ręce.
Tessa, ja
-Dziewczyno pogięło cię. Życie ma się tylko jedno. Czemu to robisz.
-Czemu? To wszytko przez miłość.
-To kto cię tak skrzywdził, że chcesz przez kretyna się zabić?
-Nie kretyna, tylko kretynów. Najpierw spotykałam się z Rossem, ale on szybko mnie zostawił dla Kim, potem był Rocky który po tym jak się przespaliśmy też mnie zostawił, a teraz zerwał ze mną Luke zaraz po tym jak skończyliśmy projekt, a właściwie ja go skończyłam.
-Nie wiem kto jest głupszy ty czy oni.
-A czemu ja?
-No jak to czemu przez takich frajerów zabić się chcesz. Jasne oni zachowali się strasznie, ale ich nikt nie zmieni, a ty gust co facetów możesz. Dobra rada nie umawiaj się z tymi, co spali z prawie całą szkoła.
-Masz rację nie mogę się zabijać przez. Dziękuję ci Kat. Gdybyś tu weszła zabiłabym się przez osoby które nawet nie są warte moich łez.
Tia i oni, niby dobrze traktują kobiety. Phi chyba sobie żartują. Jak ja nienawidzę takich facetów. Uważają, że mogą mieć każdą i dlatego wykorzystują niewinne, naiwne dziewczyny które myślą, że mogą ich zmienić. Co oczywiście jest nie prawdą i ich nie da się zmienić. A oni tłumaczą, że nic do tych dziewczyn nie poczuli. Według Vanessy oni są mili, kochający, uroczy, zabawni, czarujący i tak dalej. Same dobre i cudowne cechy. A prawda jest inna. Tylko nikt oprócz mnie, Nicoli i Laury tego nie widzi,a i jeszcze Caleb i Jece to wiedzą. Czemu? Nie wiem. Ugh znowu ta przeklęta lalka. Ona ciągle płacze i płacze. Taaa ja nie będę dobrą matką w ogóle nie powinna mieć dzieci. I co za zbieg okoliczności nie będę miała. Ponieważ ja się do tego kompletnie nie nadaje. Dzieci mnie irytują, a ich płacz wkurza. Nie rozumiem dziewczyn które marzą o ślubie, pięknej białej sukni, księciu z bajki, miłości do końca życia i o dzieciach.To nigdy nie było moim marzeniem, ale kiedyś chciałam mieć dzieci i nawet je lubiłam, chciałam mieć ślub jak z bajki, dziewczyny też, ale po tym jak to wszystko się zdarzyło, jak zostałyśmy zmuszone do ... żadna z nas o tym nie marzy, mamy zupełnie inne oczekiwania co do naszej przyszłości. I to wcale nie jest złe to się nazywa dojrzewanie.
~Laura~
Nienawidzę takich chwil jak taka. Kiedy jestem sama w ciszy, ze swoimi myślami i wspomnieniami. Bo nie mam wtedy, ani przyjemnych wspomnień, ani myśli. Zawsze, ale to zawsze przypomina się jak zostałyśmy zmuszone do... Jedynie dobra strona tego to, to, że poznałyśmy Caroline i Lexi. To są świetne dziewczyny i rozumieją nas lepiej niż chłopaki, no, bo oni tylko wiedzą, co przeżyłyśmy, a one czuły to tak jak my. Bardzo dobrze nas rozumieją. A skoro mowa o dziewczyna to one w przyszłym tygodniu przyjeżdżają. Są świetnymi przyjaciółkami. Lexi jest zawsze uśmiechnięta, pełna radości, uwielbia pomagać i nie cierpi kiedy komuś dzieje się krzywda, jest bardzo szczera nie boi się powiedzieć osobie co o niej myśli, Car też jest uśmiechnięta, mega zorganizowana i zawsze kontroluje sytuacje i tak Lex uwielbia pomagać.Co mogę jeszcze powiedzieć kocham te dwie wariatki prawie tak samo mocno jak Nikki i Kat. Byłam mega załamana jak dowiedziałam się, że znowu jest głupie zadanie z lalkami, a jeszcze bardziej jak dowiedziałam się z kim jestem w parze, ale to zadanie dało mi dużo mi myślenia. Myślenia nad moimi oczekiwaniami na temat mojej przyszłości. Doszło do mnie jak jedno wydarzenie może wpłynąć na psychikę. Przez to, że zostałam zmuszona do... nie potrawie, nie jest mi trudno zaufać jakiemukolwiek osobnikowi płci męskiej. Nie mogę mówić, że nie umiem, bo zaufałam Jacesowi i Całebowi, ale oni są tylko przyjaciółmi. Dlaczego ja muszę mieć takiego pecha nie mogę mieć normalnego życia jak każda inna normalna nastolatka. Oczywiście,że nie, bo Laura musi mieć najciężej.
-Laura zrób mleko. - Krzyknął  Ross. I nawet chwila spokoju nie jest mi dana. Cudownie.
-Zaraz. Nie gorączkuj się blondi.
~Caleb~
Nienawidzę szkolnych projektów, ale i tak ja nie mam, aż tak źle. Dziewczyny mają o wiele gorzej. Chciałbym móc zrobić coś, żeby zapomniały o tym co je spotkało. Tylko, że wiem, iż one o tym nigdy nie zapomną. I to ta bezsilność jest najgorsza. Praktycznie codziennie zastanawiamy się co jeszcze możemy zrobić, żeby zapomniały, a codziennie robimy jakąś głupią rzecz, żeby tylko na ich twarzach zagościł  choćby cień uśmiech. Wiem, że tylko ja i Jace o tym wiemy i tylko z nami mogą o tym porozmawiać, no są niby jeszcze dwie dziewczyny, które przeżyły to samo Lexi i Car, ale nie widzą się na codziennie. Dlatego, razem z Jecem uznaliśmy, że naszym obowiązkiem jest troszczenie się o dziewczyny. Nie robimy tego tylko dlatego, że przeszły przez piekło, mogę się założyć, że nawet  w naszej szkole jest jeszcze dużo osób które przeszły coś równie strasznego. Troszczymy się o nie, bo są dla nas ważne, są naszymi najlepszymi przyjaciółkami, nawet kimś więcej, siostrami i nigdy nie pozwolę, żeby stało im się coś złego, Jace też. Dlatego nie podoba nam się z kim muszą robić ten projekt. Wiem, że oni się nienawidzą, ale też wiem jacy oni są. Nie przepuszczą żadnej okazji na pieprzenie. Nigdy nie zrozumiem czemu prawie wszyscy maja ich za dobre osoby. Cóż jestem tylko człowiekiem nigdy nie zrozumiem wszystkiego, co bym chciał. Takie to życie jest głupie. Oczywiście nie jestem dobrą osobą do pouczania kogokolwiek w taki sprawach. Sam byłem wielkim dupkiem. Kiedy Sara, moja dziewczyna zginęła w wypadku samochodowym  załamałem i się byłem taki sam w stosunku do dziewczyn co oni. Trwało to dwa miesiące. Dla jednych to krótko, dla innych długo, a dla mnie cała wieczność. Czemu tak dużo? Bo naprawdę dużo dziewczyn wtedy skrzywdziłem. Byłem w stosunku, co do nich okropny, a każdy powinien mieć szacunek dla kobiet, bo to właśnie kobieta znosiła męczarnie i bule porodu, a zawsze mogła się poddać aborcji, bo to najczęściej kobieta nas wychowuję i daje miłość. Nie mówię, że tata nie daje miłości, ale mama, to zawsze mama i właśnie ze względu na nasze matki powinniśmy darzyć szacunkiem wszystkie inne kobiety. Szkoda, że zrozumiałem to dopiero wtedy kiedy tyle ich skrzywdziłem. Chciałbym móc zrobić coś, żeby im to wygrodzić tylko wiem, że się nie da. To jest najgorsze, to, że nic nie mogę zrobić.
~Nicola~
Drogi pamiętniku
Dziś miałam kolejny cudowny dzień, a nie on wcale taki nie był. Cały czas kłóciliśmy się o jakieś głupoty. I jeszcze Rocky będzie tu mieszkał co z jednej strony jest okropne, ale z drugiej nie takie złe. Okropne, bo to mój wróg numer jeden i go nienawidzę. A czemu też nie takie złe? Otóż coraz bardziej zastanawiam się nad sposobem Bianci radzenia sobie z problemami. Nie wiem, czy chcę to zrobić, no, bo wtedy musiałabym przespać się z Rockym, z największą męską dziwką w tej szkole. A skoro już o tej książce, to dziś ją skończyłam i nie byłam w szoku i ona i Wes są razem, to było do przewidzenia, ale jeśli ja zdecyduje się to zrobić, to będzie tylko i wyłącznie sam seks. Bez uczuć, bez zobowiązań. Taka odskocznia od problemów. Oczywiście nie boję się, że mi odmówi, bo on ni odmówi seksu nikomu kto posiada pochwę. I niby nie jest męską dziwką. Chociaż nie dziwka przynajmniej na tym zaranie, on jest męską zdzirą. I to kolejny argument za tym, żebym tego nie robiła, albo chociaż znalazła kogoś innego. Spał z prawie każdą dziewczyną w szkole i ja nie chcę dojść do jego kolekcji. Matko jaka ja jestem głupia. Nie dołączę do jego kolekcji, bo to ja go w sumie wykorzystam, a nie on mnie prawda? Nie po prostu o tym zapomnę. Takiego pomysłu nie było nie było. Nigdy o czymś takim nie myślałam. Teraz do mnie dotarło, że jeśli ktoś by to przeczytał, to uznał by mnie za zwykłą dziwkę która nie ma do siebie szacunku. A może tak jest. Może jestem dziwką która nie wie co to szacunek...
~Narrator~
-Już nie mogę się doczekać kiedy pojedziemy do LA. Tak się stęskniłam za dziewczynami. - Powiedziała blondynka.
-Ja też. Ale mam im i tobie coś bardzo ważnego do powiedzenia więc pojedziemy trochę szybciej niż planowałyśmy. Idź się pakuj, bo jutro o ósmej mamy samolot do LA. - Rozkazała druga.
-A nie możesz mi powiedzieć teraz? - Zapytała pełna nadziei Caroline.
-Nie. - Odpowiedziała krótko, ale stanowczo Lexi.
-To chociaż powiedz czy to złe czy dobre wieści.
-Złe bardzo złe, najgorsze jakie mogą być, więc proszę cię pakuj się i musimy jechać do dziewczyn. - Odpowiedziała.
-On wrócił prawda. - Zapytała, chociaż doskonale znała odpowiedź na to pytanie. Widziała to po minie dziewczyny. Żadna się już nie odezwała tylko poszły się jak najszybciej spakować. Chciały już być w LA i powiedzieć, że on wrócił.
~Nicola~
Nie wieżę, że to zrobiłam, ale pocałowałam Rockiego, a co on na to, oczywiście oddał pocałunek i go pogłębił. Wiem, że to głupie, ale teraz moje wszystkie problemy odeszły. Całowaliśmy się coraz namiętniej, chłopak chciał czegoś więcej, zdjął moją bluzkę i resztę garderoby. Zaczął całować moje nagie ciało, a potem chyba sami wicie co.
Później.
-Zdajesz sobie prawda sprawę, że wykorzystała cię dziewczyna. To musi być nowość, bo zawsze to ty je wykorzystujesz. - Powiedziałam
-Póki i ja mam z tego korzyści nie przeszkadza mi to. - Odpowiedział. - Ale nie rozumiem, myślałem, że mnie nienawidzisz. - Dodał.
-Bo cię nienawidzę, nie wyobrażaj sobie za wiele Lynch. - Warknęłam.
-Czyli chciałaś o czymś zapomnieć, ale bądźmy szczerzy wcale mnie to nie interesuję. Jedyna rzecz która mnie interesuje to, to czy będziesz chciała mnie znowu wykorzystać. - Jak ja nie cierpię tego jego kretyńskiego uśmieszku.
-Może. -Odpowiedziała, chociaż oby dwoje wiedzieliśmy, że to nie jest pierwszy i ostatni raz.
-To w takim razie dobrze, że teraz mieszkamy razem. - Odpowiedział, a ja wyszła. Poszłam do swojego pokoju. O boże ja naprawdę jestem dziwką. Przespałam się z moim wrogiem i na pewno zrobię to jeszcze nie raz, ale ja nie po pełnie tych samych błędów co ona. Ta historia skończyła się tak, bo ona zaczęła mu się zwierzać, a nawet zaczęli się zaprzyjaźniać. Rozmawiali o problemach, grali w gry i to ich do siebie zbliżyło .Ona zamiast zwierzać się przyjaciółkom zwierzała Wesowi. A ja tego nie zrobię, jedyne co będzie łączyć mnie i Rockiego to tylko seks i przez jakiś czas ta głupia lalka.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jest rozdział c:
Przepraszam was za błędy, ale naprawdę nie mam siły ich sprawdzać.
Nie wiem jak i kiedy, ale jakimś cudem usunęłam rozdziały od 3 do 10.
Miałam w kopiach roboczych napisanie do 15 rozdziału, wchodzę a tam nie ma 3,4,5,6,7,8,9, i 10, a są tylko te co opublikowałam i 11,12,13,14,15. Cudownie. Te pięć zapisałam na komputerze, żeby też się nie usunęły. Gdyby nie rozdział byłby dużo wcześnie, ale jestem chora i nie miałam za bardzo siły siły na pisanie. Wciąż się źle czuje więc rozdział może być okropny.
Ale mam nadzieje, że chociaż jakiś dialog, albo wydarzenie jest ciekawe.
Kto się spodziewał tego co zdarzyło się pomiędzy Rockym, a Nicolom? 
Powiedzcie mi czemu nie komentujcie. To jest, aż takie straszne.
A, że ja jestem z natury troszku wredna więc
6 komentarzy=nowy rozdział
Nie będzie 6 komentarzy nie będzie rozdziału.
Tak wiem jestem wredna. Zdaje sobie z tego sprawę.
Do napisania żelkusie c: