czwartek, 16 lipca 2015

Przpraszam

Chciałam przeprosić, że przez taki długi czas nie było rozdziału, ale naprawdę nie mam teraz czasu na pisanie. Mam teraz dużo na głowie i nie mam czasu na bloggera. Postaram się to nadrobić. 
Rozdział pojawi się po 20 lipca.
Przepraszam 

czwartek, 9 lipca 2015

Rozdział 8 ,, Wlepia we mnie te swoje szczurze gały''.

Rozdział dedykuje każdemu kto skomentował poprzedni c:
Bardzo wam za to dziękuje, każdy komentarz to wielka motywacja do pisania. A więc im więcej komentarzy tym szybciej nowy rozdział c:



''W życiu są takie chwile, w których
trzeba podjąć ryzyko i dać
się ponieś szaleństwu...''


~ Laura ~
Nienawidzę latać samolotem. Za każdym razem mam uczucie, że on w każdej chwili spadnie, że będzie awaria silnika czy czegoś innego, a my  zginiemy. Jeszcze ten lot jest taki długi, czemu Ameryka musi być tak daleko? Najgorsze jest to, że nie ważne jak będę zmęczona i tak nie dam rady zasnąć. To jest niemożliwe, a nawet nie mam z kim pogadać, bo obok mnie siedzi Vanessa, która oczywiście zasnęła prawie na początku lotu, a rodzice siedzą daleko,  nawet gdyby siedzieli tutaj to i  tak pewnie by spali. Jedynym zajęciem jakie mi pozostało to wyglądanie przez okno i modlenie się o to, żeby ten przeklęty samolot nie spadł. Ja naprawdę nie chce jeszcze umierać jestem młoda nie zrobiłam jeszcze tylu rzeczy. O nie Laura to ostatni raz jak latasz samolotem. Jeśli dziadkowie będą chcieli cię odwiedzić mogą sami przyjechać. Tak od dzisiaj Laura Marie Marano nie lata samolotem. Nic nie zdoła jej do tego zmusić. A teraz Laura skup się i spróbuj przeczytać książkę.

~Lexi~
Udało mi się namówić Nicole na zakupy, co było trudne, bo coś wkurzona jest dzisiaj. Oczywiście wiem o, co chodzi, jest zła, że nikt nie pamięta o jej urodzinach, co oczywiście nie jest prawdą. No, ale, żeby miała niespodziankę musi teraz trochę pocierpieć. Biedactwo myśli, że idziemy na imprezę zaręczynową do taty Caleba. Jego tata często zmienia partnerki, rozwodził się już 7 razy, a teraz ma jakąś nową dziewczynę, ale nie ma żadnego przyjęcia. A my idziemy kupić sukienki, do fryzjera i oczywiście na makijaż.
-Nie rozumiem po, co on się żeni skoro i tak wiadomo, że się  rozwiodą. - Powiedziała Nicola.
-Nie ma pewności, może to wreszcie ta jedyna? - Zapytałam. W sumie ja też nie wieże, że jego tata kiedyś się ustatkuje. Robi błąd umawiając się z dziewczynami które mogłyby być jego córkami, a wiadomo, że one lecą tylko na kasę, której nie brakuje panu Riverowi.
-Serio w to wierzysz? Przecież ta jest najmłodsza, z wszystkich. Naprawdę wierzysz, że 19 letnia dziewczyna jest z tym starym pierdzielem  z powodu miłości, a nie dla kasy. - Nigdy nie zrozumiem takich dziewczyn. Jak można spotykać się z kimś tak starym, dobra chodzenie do restauracji, teatru, kina czy temu podobne, ale iść do łóżka z kimś tak starym tylko po to, żeby kupił jej jakąś szmatę. No jak dla mnie to nie jest do końca normalne. Nigdy nie zrozumiem takich dziewczyn. Jakim trzeba być pustakiem, żeby dla ubrań pieprzyć się  z jakim  starym, obleśnym frajerem, który ma dziewczynę tylko dla tego, że jest bogaty.
-Zastanawiam się, co na to jej rodzice? - No, bo jacy normalni rodzice chcą, żeby ich dziecko spotykało z kim to mógłby być ojcem ich dziecka. Więc pewnie jak go poznali nie byli za bardzo zachwyceni.
-Wiem, co myślisz i naprawdę się mylisz. Jej matka była zachwycona jak go poznała, ale ja myślę, że jak dowiedziała się ile zarabia, a ojciec to  pantofel i zgadza  się we  wszystkim z żoną. - Nie lubię takich ludzi.
-Super rodzice. - Inaczej skomentować się tego nie da. Już miałam coś powiedzieć, ale Nicola znalazła sukienkę i poszła z nią do przymierzalni. Ja nie będę gorsza i też czegoś poszukam. Odwróciłam się i ją znalazłam. Jest idealna pod każdym względem. Muszę ją mieć już miałam w ręku wieszak z nią, ale jakaś zdzira wyrwała mi ją  z ręki o nie tak być nie będzie.
-Co ty robisz szczurze. - Warknęłam zła. Nikt nie będzie odbierał mi sukienki.
-Zobaczyłam ją pierwsza. - Powiedziała dumna pff . Wyrwałam  jej  z ręki wieszak, wylałam na nią kawę i uciekłam do przymierzalni. Może nie było to za bardo miłe i dojrzałe, ale ludzie ja widziałam ją pierwsza, ja miałam ją w ręce pierwsza, a ta suka chciała mi ją zabrać. Niestety, ale jeśli chodzi o sukienki to jestem bardzo agresywna, oczywiście nie tak bardzo jak Nicola kiedy chodzi o buty. Raz pobiła się  z jakąś laską o parę szpilek. Co to były za zakupy. Moja sukienka wyglądała tak:
Jak dla mnie jest idealna, tak samo jak sukienka Nikki. Jestem mega ciekawa w co ubiera się reszta dziewczyn. Nikki będzie miała taką sukienkę:
-No muszę przyznać laska, że wyglądasz super. - Pochwaliłam dziewczynę.
-Odezwała się. Wyglądasz zjawiskowo. - Pochwaliła mnie.

~Katherine~
-Jeśli jeszcze raz wlepisz te swoje szczurze oczy w mój tyłek to przyrzekam, że ci je wydrapię. - Warknęłam zła. Na moje nieszczęście dekoracje wieszam z Lukiem który wlepia we mnie te swoje szczurze gały. Dokończyłam wieszanie napisu ,,HAPPY BIRTHDAY NICOLA'' zeszłam z drabiny i spoliczkowałam Luka.
-Ał za co? - Spytał oburzony. On się jeszcze pyta za, co. Boże trzymaj mnie, bo zaraz się na niego rzucę i wydrapię mu oczy.
-Jakbyś nie gapił się na mój tyłek to być nie oberwał. A przypomnę ci, że upominałam cię z 10 razy.-  Warknęłam. Jak ten człowiek na mnie działa, za każdym razem mam ochotę coś  mu  zrobić.
-Mam ochotę rzucić się na ciebie i...
-Pocałować, rozebrać i żebym przeleciał cię na tej kanapie tak wiem, ale spokojnie nie musisz błagać z przyjemnością to zrobię. - Co? Co? Że, co on powiedział? Że, co ja go chcę?
-Jedyne co chcę to pozbawić cię twojego cholernego życie i mieć święty spokój. - Powiedziałam bardzo zła.
-Wiem, że tak nie myślisz i tak naprawdę kotek marzysz o mnie, ale boisz się to przyznać. - Zastanawiam się czy ten człowiek słyszy co mówi. I wie, bo mi się zdaje, że on w ogóle nie myśli.
-Muszę cię rozczarować, ale ja o tobie w ogóle nie myślę. - Powiedziałam pewnie, na co on uśmiechnął się łobuzersko. To nie wróży nic dobrego .
-Dobrze przepraszam. Nie myślisz o mnie, a o snach ze w których robimy bardzo niegrzeczne rzeczy. To co powiesz na zrealizowanie któregoś z tych snów. - Zaraz zedrę mu ten pieprzony uśmiech.
-Jedyne sny które mam z twoim udziałem, to te w których leżysz przywiązany do torów, a w twoją stronę jedzie rozpędzony pociąg. - Uśmiechnęłam się do niego słodko.
-Wolisz na ostro, to nawet lepiej ja też tak lubię. - Powiedział. Czy ja mogę powiedzieć coś, co on nie zamieni w propozycje na seks. Matko jaki ten człowiek jest nie wyżyty.
-Możesz pomarzyć kotek, a teraz wybacz idę się przebrać na urodziny twojej siostry. - Odpowiedziałam.
-Ale zostały jeszcze 4 godziny do przyjścia gości i Nicoli. - Krzyknął.
-Wiem, - Odkrzyknęłam i poszłam do pokoju. Tam zakręciłam włosy, pomalowałam się i założyłam tą sukienkę: 
Teraz niestety muszę wrócić do Luka. Zeszłam na dół i udałam się do kuchni gdzie był chłopak.
-Wow
-Co?
-Wyglądasz pięknie. - Powiedział, a ja posłałam mu uśmiech - Mam ochotę zedrzeć z ciebie z tą kieckę i przelecieć cię na tym blacie. - Dodał. I wrócił stary Luke, a mogło być tak pięknie. Na moje szczęście właśnie dotarła Caroline z tortem. Nigdy w życiu nie cieszyłam się tak jej widok. Była ubrana  w to:
-Hej mam tort.  Kat , ale z ciebie laska. - Wbiegła do kuchni.
-Odezwała się. Ślicznie wyglądasz. - Odpowiedziałam jej.
-Zgadzam się Caro wyglądasz słodko. - Pochwalił ją Luke. Może już mu się znudziłam . Proszę, żeby tak było mam go już serdecznie dość. - Oj nie smuć się Kat ona wygląda słodko, ale za to ty cholernie seksownie. - Taa nadzieja matką głupich.
-Ty się zamknij, a ty pokaż tort. - Rozkazałam, a ona otworzyła tort. Luke zabije cię. Idiota pomylić numery i zamówił inny tort. Ten wygląda tak:
Co to w ogóle ma być. Zabije tego szczura.
-Luke jesteś skończonym idiotą. Jak mogłeś zamówić taki tort!! - Krzyknęłam zła.
-Przestańcie się kłócić dzwoń do Lex niech tu przyjeżdża, a ty do Rockiego, żeby zajął czymś twoją siostrę. - Rozkazała dziewczyna.

~Nicola~
Wszystkiego najlepszego Nicola. No wreszcie ktoś złożył mi życzenia, a nie to ty sama. Czemu nikt z nich nie pamięta o moich urodzinach. Dobra rozumiem znajomych, ze szkoły, ale Lau, Kat, Caleb, Jace, Luk,Lex i Caro powinni pamiętać, ale nie po, co. Przecież to nic takiego. No, bo ile to ma się urodzin w ciągu roku prawda? Co tam zapomnieć przecież nic się stanie. Lepiej iść na to głupie przyjęcie zaręczynowe. Ja  mogę świętować sama. Z resztą z takimi przyjaciółmi bym nie chciał. Skoro oni nie pamiętają to ja mogę mieć ich w dupie. No, ale mój własny rodzony brat nie pamięta o moich urodzinach. O poczekajmy do jego ja też zapomnę, a jak ja za zapomnę to lepiej schować się w schronie, bo jak Luke się w kurzy to, aż szkoda słów. Szkoda, ale  mnie to nie obchodzi, on mógł pamiętać o moich no,ale po co? W końcu po, co pamiętać o urodzinach siostry. Siedziałam sobie na fontannie do czasu, aż ktoś zasłonił mi oczy. Tym ktosiem okazał się Rocky.
-Wszystkiego najlepszego. - Nie wierze, że on pamiętał, a moi przyjaciele nie.
-Dziękuje.- Uśmiechnęłam się do niego. 
-Mam dla ciebie prezent. - Powiedział i podał mi duże pudełko. Nie no to już szczyt wszystkiego. Rocky nie dość, że pamiętał o moich urodzinach, to jeszcze kupił mi prezent. Czy ja wylądowałam w jakimś równoległym wymiarze w którym Rocky jest inny. Otworzyłam pudełko w którym był teleskop.
-Teleskop? - Zapytałam w szoku.
-Tak ale to nie wszystko, będziesz mogła przez niego obserwować gwiazdę którą ci kupiłem. - WOW.
-Kupiłeś mi gwiazdę? - Zapytałam w jeszcze większym szoku.
-Oczywiście i nazwałem ją twoim imieniem. - Uśmiechnął się do mnie.
-Nazwałeś gwiazdę Nicola? - Zapytałam w lekkim szoku
-Czemu to wszystko cię tak dziwi. Dzisiaj są twoje urodziny i to ty jesteś najważniejszą osobą. - Powiedział na co się zarumieniłam. Co się ze mną dzieje. Nie powinnam rumienić się na słowa Rockiego. A może? Nie, nie powinnam.
-Słodko wyglądasz z rumieńcami. - Skomplementował mnie na co zrobiłam się jeszcze bardziej czerwona. Czemu ten człowiek tak na mnie działa tak być nie może.
-Choć mam dla ciebie jeszcze jedną niespodziankę.  - Powiedział i wziął mnie za rękę.

~Laura~
Przyjechałam do domu, pomalowałam się, zakręciłam włosy, przebrałam i już muszę wychodzić. Założyłam to:

Po drodze oczywiście jak to ja musiałam na kogoś wpaść. Tą osobą na moje nie szczęście okazał się Ross Lynch. Już słyszę jego słowa ,, Jak łazisz Marano''
-Nic ci się nie stało? - What? 
-Co? - Zapytałam w szoku.
-Spytałem czy nic ci nie jest? - Powtórzył.
-Mi nic, ale za to tobie tak. - Odpowiedziałam.
-Wiem o co ci chodzi. Chciałem cię przeprosić.Wiem, że możesz w to nie wierzyć, ale naprawdę zrozumiałem, że zachowuje się jak dziecko w przedszkolu. Zrozumiem jeśli nie będziesz chciała się mnie znać, bo nie zachowywałem się w stosunku do ciebie dobrze, ale naprawdę mi na tym zależy. Przez ten tydzień dużo myślałem i tak zastanawiam się jak ja mogłem cię tak traktować. Byłem tak zaślepiony nienawiścią do ciebie, że nie zauważyłem jaka jesteś świetna. W sumie to ja nigdy cię nie nienawidziłem po prostu byłem za dumny, by to przyznać. Wszyscy próbowali mi wmusić, że cię lubię, nie, nienawidzę,że przez to wszystko nie umiałem przyznać nawet przed samy sobą, że cię bardzo lubię. Więc uczynisz mnie najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi i zostaniesz moją przyjaciółką.- Jestem w szoku, ale chyba warto dać mu szanse. Racja nie był w stosunku do mnie za miły, ale nie byłam lepsza. Można powiedzieć, że obydwoje jesteśmy tak samo winni. Więc należy mu się szansa.
-Tak, zostanę twoją przyjaciółką. - Powiedziałam, a blondyn mnie przytulił.

~Luke~
Sytuacja została opanowana. Udało nam się kupić inny tort. Ten wygląda tak:
 ( tylko zamiast 23 było 19)
Mieliśmy wielkie szczęście. Mam nadzieje, że i ja będę miał szczęście na tej imprezie i uda mi się wreszcie zaliczyć Kat. Muszę przyznać, że w tej sukience wygląda naprawdę podniecająco. Naprawdę dla jej dobra niech lepiej pójdzie i się przebierze, bo ręczę za siebie,a to co chcę zrobić jej na pewno się nie spodoba. To znaczy nie spodoba jej się na początku, bo później będzie błagała mnie o więcej oczywiście. Dobra wszyscy już dotarli, no oprócz Rockiego i Nicoli. Dostałem smsa od Rockiego, że są już blisko. 
-Dobra Ludzie zaraz będą chowamy się. - Krzyknąłem i każdy schował się w swojej kryjówce.
-Rocky czemu przyszliśmy tu? - Zapytała moja siostra. Chłopak nie zdążył jej odpowiedzieć, bo wyszliśmy z kryjówek i głośno krzyknęliśmy
-Niespodzianka!!!!

---------------------------------------------------------------------------------

Bardzo wam dziękuje, za te 6 komentarzy. To naprawdę motywuje do pisania. Dacie radę pod tym dobić do 10 komentarzy? Wierzę w was misie, wierze, że dacie radę.
Impreza miała, być w tym, ale doszłam do wniosku, że jeszcze nie czas. Co myślicie o prezencie Rockiego. Podobałby się wam taki prezent? A o wyznaniu Rossa? Kto się tego spodziewał?
I co myślicie o stosunkach Kat i Luka? Co byście zrobili na jej miejscu.
A więc kiedy będzie rozdział zależy od was, od liczby komentarzy.
Liczę na was misie.
Oczywiście przepraszam za błędy.
Jak tam mijają wam wakacje. Nie wiem czemu, ale jakoś tych wakacji nie czuję. 
Zapewne poczuje je dopiero pod koniec sierpnia, ale co tam.
Gdzie się wybieracie, albo gdzie byliście?
Do napisania.

niedziela, 5 lipca 2015

Rozdział 7 ,, Droga z piekła jest cholernie długa"

Bardzo proszę, żeby każdy kto przeczyta ten rozdział skomentował to dla mnie dużo znaczy!!!!


Ten rozdział dedykuje oczywiści Basi W która jest ze mną od mojego pierwsze go bloga ( mam nadzieje, że w tym się choć trochę poprawiłam).
I mojej nowej czytelniczce  Patiii ♥
Jak również pewnej wrednej osobie która miała tego nie czytać jest nią oczywiście Angelka.




,,Żyjmy tak, 
żeby po naszej śmierci
nawet grabarz płakał.''

~Katherine~
-Czy mógłbyś przestać gadać jak stara baba które siedzi w kolejce do lekarza chociaż nic jej nie jest i pomóc mi wybrać tort na urodziny twojej siostry. Twa historia o tym jak to poderwałeś dziewczynę bardzo mnie urzekła, ale teraz mi pomóż.  - Warknęłam zła. Boże mam go serdecznie dość. Gdyby nie fakt, że nie widzi mi się siedzenie w  więzieniu już dawno ktoś, by znalazł zwłoki tego idioty w lesie. Jak, by tak zrobić morderstwo doskonałe, bez żadnych śladów. Mafii to się jakoś udaje to i mi się uda. No, co ja wcale gorsza nie jestem jak jeszcze poprosiła o pomoc Nicole, ona jest geniuszem. Oczywiście nie powiedziałabym, że to chodzi o jej brata, bo inaczej, by mi nie pomogła. Jestem genialna.
-Nie denerwuj się tak kotek. Przecież doskonale wiem, że chciałabyś być na miejscu tej dziewczyny. - Uśmiechnął się łobuzersko. 
W tej chwili moim jedynym moim marzeniem jest zetrzeć ten jego cholerny uśmiech z tej jego cholernej buźki.
-Zamknij się, bo moja pięść zaraz wyląduje na twojej buźce i już nie będzie taka piękną. -Znowu warknęłam do niego. Matko! Nikt tak jak on nie potrafi wyprowadzić mnie z równowagi.
-Wiedziałem, że na mnie lecisz. Czyli uważasz iż mam piękną buzię hmm. - Ugh jak ja go nienawidzę,
-Naprawdę, tylko to zapamiętałeś z mojej wypowiedzi. Jesteś idiotą Hemmings. - Boże daj mi siłę, żebym wytrzymała z tym oto kretynem.
-Nie dramatyzuj kicia obydwoje wiem, że marzysz o tym, żebym zaspokoił twoje potrzeby seksualne, ale nie wiesz jak mnie o to poprosić. Spokojnie nie musisz zgadzam się. - Człowieku co mówisz, że cie chce, że co? Z nim jest coś nie tak. Ja to wiem
-No chyba cię coś w spodnich swędzi Hemmings.  Już wlałabym pocałować kaktus. - Błagam wybierzmy ten tort, żebym mogła się od niego uwolnić.
-A wiesz, że nawet swędzi, to co podrapiesz mnie? Albo może poczekamy do nocy i zrobimy coś, co przyniesie przyjemność nam obydwu. Co ty to? - On jest nie znośny.
-W twoich snach blondi. Wybrałam tort numer siedem, a teraz idę zamów i nie pomyl numerków, bo cię uduszę. - Powiedziałam i wyszłam. Ten tort był piękny wyglądał tak:
Zastanawiam się jak ja wytrzymam te przygotowania do urodzin. Na szczęście urodziny są już jutro, ale Luke dzisiaj przeszedł samego siebie. Nigdy taki nie był, no chyba, że dla tych głupich dziewczyn które idą z nim do łóżka. O nie. Jeśli on chce zrobić to co wydaje mi się, że chce to może zapomnieć ja się nie dam. O  nie ja taka łatwa nie jestem, a poza tym on jest moim wrogiem numer jeden. Nigdy w życiu mu się nie dam, a po za tym on też mnie nienawidzi więc co go tak naszło? Ja już nic nie rozumiem. Dobra Katherine daj spokój jutro wszystko wróci do normy i będzie się kłócić jak zawsze, a on nie będzie próbował zaciągnąć cię do łóżka.

~Luke~
Katherine jest urocza myśląc, że mi się nie odda, ale ona nie wie, że ja zawsze dostaje to czego chcę, a teraz chcę ją. Oczywiście wciąż jej nienawidzę, ale jak zobaczyłem ją wczoraj w stroju kąpielowym jaką ona niezłą figurę. Nie dość, że mu super ciało, to jest tak bardzo podniecająca, że od wczoraj nie myślę o niczym jak o tym by ją przelecieć. Gdy to się stanie będziemy mogli wrócić do naszych wcześniejszych relacji tylko ona najpierw musi mi się oddać. Jakie ja mam szczęście, że mieszkamy razem i jeszcze urodziny mojej siostry. Oj tak on będzie moja i będzie cholernie głośno krzyczała moje imię. już ja oto zadbam. Ciekawe jak tam Rocky. Niestety, ale to jemu przypadła rola, żeby zająć czymś moją siostrę dzisiaj i jutro. Miały to zrobić Delly i Maia, ale one poszły dzisiaj kupić jej jakiś prezent. W sumie dziwny jest fakt, że Rocky jako pierwszy kupił jej prezent. Co ja gadam to nie jest w ogóle dziwne zwłaszcza, że on jest w niej szaleńczo zakochany. Ich relacje nigdy nie należy do świetnych, ale jakieś trzy lata temu gdy ten idiota zdał sobie sprawę, że jest zakochany w mojej siostrze zamiast naprawić ich relacje jeszcze bardziej je pogorszył. Idiota liczył, że tym sposobem się od kocha, a prawda jest taka, że z każdym dniem kocha ją coraz bardziej. No, ale co zrobisz, nic nie zrobisz.

~Nicola~
Czemu ten idiota cały czas za mną łazi. Mam go już serdecznie dość. Ugh. Czemu ja mam takiego pecha?
-Rocky co tym ode mnie chcesz? - Zapytałam, bo mam go już po dziurki w nosie.
-No dobra. przegrałem zakład z Lukiem i muszę spędzić z tobą czas dzisiaj i jutro więc nie utrudniaj mi tego księżniczko. - Powiedział zły. Przyrzekam zabije moje brata i wiem kto mi w tym pomoże. Jak tylko powiem Katherine to zaraz mi pomoże.
-Niech ci będzie,ale pod jednym warunkiem nie mówisz do mnie księżniczko, więc co będziemy robić? - Zapytałam przegrana.
-Nie wiem. Co powiesz na kino? - Zapytał śmiesznie poruszając brwiami.
-Czemu nie? 

* Godzinę później *

Film był super jestem mega ciekawa czy główna bohaterka wybaczy chłopakowi i będą razem. Muszę się na niego wybrać z dziewczynami, by poznać zakończenie, bo przez Rockiego  wywali nas z sali. Ten idiota komentował cały film i zrobił, że wzruszającego filmu romantycznego komedie. Oczywiście ja jak to ja musiałam śmieć się z tego, co mówił, a to z kolei nie spodobało się innym więc nas wywali.
-Przez ciebie wywali nas z sali, a ja chciałam poznać zakończenie filmu. - Powiedziałam udając oburzenie.
-Przez mnie. To ty śmiałaś się tak głośno, że nas wywali. - Odpowiedział również udając oburzenie.
-Mogłeś mnie nie rozmieszać. - Pokazałam mu język.
-Pff jasne wszystko najlepiej zgonić na mnie. Rocky kozłem ofiarnym. Czuję się czarną owcą w tym stadzie baranów. - Westchnął teatralnie i starł niewidzialną łzę.
-Nie chcę nic mówić, ale sam sobie dobrałeś tych baranów. - Zaśmiałam się z jego oburzonej miny.
-Oj nie dąsaj się, co powiesz na gofry? -Zapytałam, nie powiem zrobiłam się głodna.
-Na gofry zawsze się zgodzę. Choć my.

~Ross~
Jakim ja jestem idiotą, Jak ja mogłem mówić te wszystkie przykre rzeczy Laurze. Gdybym tylko wcześniej wiedział do czego zostały zmuszone na pewno zachował bym się inaczej. Ciesze się, że poszedłem na tamtą imprezę i Nicola mi to wszystko powiedziała. Teraz muszę naprawić swoje kontakty z Laurą. Zwłaszcza, że ten człowiek, co je do tego zmusił jest w mieście. Dobrze jej teraz nie ma. Czemu ja się w ogóle tak bardzo nią przejmuje. Przecież nie jest w niej zakochany, prawda? Nie nie jestem.Mam większy problem który są Luke i Rocky.Jak mam z nimi przebywać skoro wiem co wycierpiała siostra Luka, a miłość mojego brata. A może tak, by im powiedzieć. Nie Ross nie możesz dałeś jej słowo, że nikt się o niczym nie dowie nawet dziewczyny. Nikt nie może wiedzieć, że ja wiem. Musze zająć czymś myśli. Najlepiej sposobem jak przekonać do siebie Laurę. Tak to jest całkiem dobry pomysł.

~Maia~
Spędziłyśmy z Rydel jakieś dwie godziny na zakupach, ale wreszcie udało nam się kupić prezent dla Nicoli ja wybrała jej taki zestaw:
A Delly taki:
Tak zakupy uważam za udane. Mam wielką nadzieje, że jej spodoba. Bo mi oba zestawy mega. Są prześliczne. Ona będzie wyglądała w nich prze cudnie.
-Nicola będzie wyglądała ślicznie w tych zestawach. - Powiedziałam.
-Oczywiście jak Rocky ją w którym zobaczy to mu stanie...
-Rydel! - Krzyknęłam. Matko jakie ona ma myśli.
-Chciałam powiedzieć serce. - Usprawiedliwiała się.
-Mhm ja już cie znam. - Ona tak zawsze musi. Co ja mam zrobić z tą dziewczyną.
-Dobra daj już spokój i chodź do domu, bo nie mam już siły. - Zgadzam się. Jestem padnięta te zakupy były męczące.

Kartka z pamiętnika


-Bolało jak spadłaś z nieba.
Czy tylko dla mnie takie teksty są mega żałosne. No ludzie kto to w ogóle wymyślił? To może zacznijmy od początku. Idę sobie na spacer Velvet  jak każdy normalny spokojny ( tak czasem jestem spokojna) człowiek spaceruje sobie po parku, aż tu nagle podchodzi do mnie napakowany, łysy z tatuażami koleś z miną wszystkie laski w okolicy moje ( wszystkie ślepe, głuche i nieme oczywiście te cech naraz) i wyjeżdża mi z tym tekstem. Przytoczę tu całą rozmowę. O! Zapiszę ją na kolorowa.
Róż - me  Czerwień - idiota
-Bolało jak spadłaś z nieba?
-Bolały mnie nogi, bo droga z piekła jest cholernie długa.
-Ostra lubię takie to co powiesz kolację dzisiaj?
-Z idiotami się nie umawiam.
Niby taki macho, a przestraszył się Velvet, bo to właśnie ona mnie od niego uratowała. No jak można bać się takiego słodkiego pieska jak Velvet. Ona, by muchy nie tknęła.
Dzisiaj stało się coś dziwnego i spędziłam dużo czasu z Rockym i wcale się pokłóciliśmy. Okej to było dziwne. Dzisiaj  byłam miła dla dwóch Lynchów. Rano dla Rossa który na szczęście przyrzekł, że nikt się nie dowie, zwłaszcza dziewczyny. Gdyby się dowiedziały, że mu powiedziałam to by mnie zabiły.
Nawet nie mam weny, że tu pisać. Dobra idę spać.

---------------------------------------------------------------------------------
Były komentarze jest i rozdział. Mam do was prośbę komentujcie, bo naprawdę motywuje i daje chęci do pisania.  Od iloci komentarzy pod tym zależy dzień w którym dodam następny.
Rozdział 8 będzie przełomowy w relacjach jednej z par ( co znaczy, że ich relację będą dobre) jak i jedna z par zrobi rzeczy których na drugi dzień będzie bardzo żałować.
Co myślicie o taki Luku, mam nadziej, że się wam podoba, bo teraz będzie taki bardzo często. 
Kto obstawiał, że tajemniczym ,,R'' jest Ross. Mam nadziej, że kogoś  zaskoczyłam.
Jeszcze raz proszę komentujcie to naprawdę motywuje do pisania.
Przepraszam za błędy, ale naprawdę nie mam siły ich sprawdzać nie ma to jak być chorym w wakacje. Kto tego nie lubi. 
Do napisania kociaki c: