wtorek, 25 sierpnia 2015

Rozdział 10

Rozdział dedykuje każdemu kto czyta tego bloga. Dziękuje wam c:

Przepraszam za błędy.

,,Facet zawsze powinien 
mieć ostatnie zdanie
najlepiej brzmiało
'tak kochanie'.''




~Nicola~
Pamiętniku!!!
Nigdy nie wiem jak zacząć pisanie. Wiem, wiem dawno nic nie pisałam, ale tyle się działo, że nie miałam czasu. To może zacznijmy od kwestii którą chciałam tu już dawno poruszyć. ( Cóż nie wiadomo kto to będzie czytał może moje dzieci, wnuki, prawnuki... cóż nie ważne chce, żeby czytali coś jeszcze coś, co da im do myślenia, ale również jest związane ze mną. 
Bulimia. Każdy wie co to jest, a jest to choroba. Ktokolwiek to czyta wiedz, że wiem o tej chorobie dużo sama ją miałam. Tak byłam bulimiczką.Nie robiłam tego żeby schudnąć, robiłam to z innych powodów. Zajadałam swoje problemy kiedy jadłam nie myślałam o nich i raz zjadłam tak dużo, że wszystko zwymiotowałam i po tym poczułam się lepiej pewniej, czyściej i od tego się zaczęło. Robiłam tak przez cały rok. Jadłam , a potem wymiotowałam. To już się stało moją rutyną. Robiłam to coraz częściej, ale na szczęście skończyłam z tym. Jestem czysta. A najgorsze jest to, że to jest tak samo uzależniające. Na moje szczęście mam Kath i Lau dzięki którym skończyłam z tym. W sumie tylko one wiedzą o tym, że miałam bulimie, nawet Luke nie ma o tym pojęcia. Może to głupie, ale ja naprawdę nie chciałam go martwić. O matko właśnie do mnie dotarło, że mój brat prawie w ogóle mnie nie zna, a myśli, że jest na odwrót i świetnie mnie zna. Jego przyjaciel wie więcej, co prawda dowiedział się, bo byłam piana, załamana i musiałam się komuś wygadać, a on był w pobliżu, co nie zmienia faktu, że Ross wie więcej niż dziewczyny i to przeraża mnie najbardziej. Na szczęście obiecał, że nikomu nie powie. Chociaż ma to i dobre strony. Dzięki temu relacje moje, dziewczyn i Rossa się poprawiły. A on i Lau ten tegest ja wiem co się święci
-Hallo.
-Witaj kochanie tęskniłaś...
Nie to nie może być on nie, nie, nie tylko nie to. Czemu teraz kiedy wszystko zaczęło się układać. 
Czemu?
~Laura~
Nie,nie,nie,nie,nie,nie,nie, nie mogłam tego zrobić, nie mogłam całować się z Rossem. Super Laura jesteś genialna dopiero, co pogodziłaś się kolesiem, a już pchasz mu język do buzi. Chociaż to on mnie pocałował czyli to jego wina. Tak to jego wina, a ja oddałam pocałunek tylko dlatego, że byłam piana i nie wiedziałam co robię tak. To wszystko wreszcie wyjaśnia. Więc powinnam być zła na niego, a nie na siebie, bo to wszystko wina Rossa Lyncha. TAK. To wina Rossa Lyncha, a nie wina Laury Marano, Laura Marano nie jest niczemu winna została wykorzystana. Ten podstępny biały pajac wykorzystał fakt, iż byłam tak piana, że nie wiedziałam co robię. Tylko co teraz?
-Ross pamiętasz coś jeszcze  z tej imprezy? - Zapytałam. Oczywiste, że mi nie powie, ale może po jego zachowaniu poznam czy kłamie. Oczywiście, że poznam to, że jesteśmy wrogami  byliśmy wrogami przez tak długi czas nie oznacza,że nic o nim nie wiem, a on nie umie kłamać i nawet największy idiota by to po nim poznał.
-Tylko to, co powiedziałem. A czemu pytasz. - Boże czemu on musi być taki ciekawski.
-Tak tylko, zawsze mogłeś sobie coś przypomnieć. - Uff nie pamięta. To teraz Laura musisz zrobić wszystko, że by sobie tego nie przypomniał. I  to zrobię dam radę,
-Laura telefon ci dzwoni. - Powiedział i podał mi telefon.
-Co się stało Nicola? 
-On wrócił, zadzwonił do mnie Lau to nie rozmowa na telefon przychodź teraz.
Nie on nie mógł wrócić uwolniłyśmy się od niego, miał dać nam spokój, nasze życie miało wrócić do normy udawało na się. Dlaczego? Czego on znowu chce?
-Ross muszę iść do Nicoli. - Powiedziałam i wybiegłam z domu. Musiałam być jak najszybciej w domu przyjaciółek.
~Ross~
Okej to wcale nie było dziwne. Laura wybiegła jakby coś się stało. A może stało, zadzwoniła do niej Nicola z czymś ważnym, a jeśli tu chodzi o tą sprawę. O  nie jeśli on znowu będzie kazał im ... Nie ja na to nie pozwolę zrobię wszystko co w mojej mocy, żeby im pomóc. Tylko jak to zrobić, żeby nie wiedziały,iż ja im pomagam, to znaczy Nicola może wiedzieć w końcu ona mi to wszystko opowiedziała. Wiem, że była zalana w trzy dupy, ale cieszę się, że mi to powiedziała. Dzięki temu rozumiem ich zachowanie. To straszne ile one musiały wycierpieć i nikt im nie pomógł, musiały radzić sobie same. Nie rozumiem jak to możliwie, że ani Van ani Luke nic nie zauważyli. Przecież to jest naprawdę dziwne. Nie zauważyli zmiany zachowania, czy coś w  tym podobnego. Chociaż one naprawdę mogły by zrobić wielką karierę aktorską.  Dobra Ross skup się i wymyśl, co możesz zrobić. Nie to nie ma sensu, zadzwonię wieczorem do Nicoli i spytam się jak mogę im pomóc. To będzie najlepszy rozwiązanie.
~Katherine~
-Luke jest idiotą, Luke jest idiotą, Luke jest idiotą falalala falalala. - Normalnie powinnam piosenki pisać. Byłabym genialna. Dobra ja jestem genialna. Cóż zrobić taka, ze mnie genialna osóbka.
-Kat!!!!! - Oj moje różowe słoneczko coś ode mnie chce. Zbiegłam ze schodów i poszłam do salonu gdzie była dziewczyna.
-Musisz mi pomóc.
-Okej. Zabiłaś kogoś, pomóc ci zakopać ciało? A może jesteś w ciąży. Znajdziemy rozwiązanie na każdy możliwy problem nie musisz się bać. - Mówiłam bardzo szybko.
-Nie to nie oto chodzi, ale coś ważniejszego poczekaj ja zadzwonię po dziewczyny. - Odparła
-To chodzi o niego? - Zapytała przerażona.
-Tak. - O cholera no to już po nas.
Serio teraz kiedy wszystko zaczęło się wreszcie układać on musi wracać i wszystko niszczyć. Teraz kiedy udało nam się od niego uwolnić. Wreszcie udało nam zapomnieć, chociaż nie o tym nigdy nie zapomnimy, ale wreszcie zaczęłyśmy żyć, funkcjonować, zachowywać się normalnie, jak przystało na nastolatki. Ale nie ten pieprzony dupek musiał wrócić i wszystko zniszczyć, bo jak, że, by inaczej. My i normalne i szczęśliwe życie pff to nierealne. Jedni mają zawsze z górki, a inni urodzili się mną i zawsze, za każdym razem pod górkę. Kiedy już myślę, że wszystko będzie dobrze, że wreszcie pójdę sobie prostą drogą nagle wyrasta wielka górą, którą bardzo ciężko przejść. Powinnam się już przyzwyczaić, ale zawsze ta głupia nadzieja wszystko niszczy. To ona nas niszczy, dzięki niej myślimy, że wszystko będzie, aż tu naglę BAM  i wszystko się pieprzy. Życie, jakby to powiedziała Laura Life is brutal.
~Rocky~
Rocky jesteś kompletnym idiotą udało ci się poprawić relacje w dziewczyną w której jesteś zakochany d dłuuugiego czasu i wszystko spieprzyłeś. Kompletny idiota z ciebie, a było już tak dobrze, mogłeś awansować z wróg do znajomy, potem przyjaciel, później chłopak, a na koniec mąż,a le ty musiałeś to spieprzyć i się z nią pokłócić. Na swoją obronę mam, że byłem na kacu,a nikt w takim stanie nie myśli racjonalnie. Mogłem wrócić do domu, a nie tam siedzieć to może teraz wychodził bym gdzieś z  Nicolą, a ta kto teraz muszę wymyślić jakiś sposób, żeby się do niej zbliżyć. Tylko, co ja mam zrobić? Potrzebuje rady kogoś kto zna najlepiej. I niestety to nie jest Luke. Myśl Rocky, co zrobić, żeby Katherina, albo Laura ci pomogła, a najlepiej obie. Do tego też potrzebuje czyjeś pomocy i już nawet wiem czyjej. No, bo kto ci lepiej doradzi jak nie własna rodzona siostra. 
-Rydel!!!!! - Krzyknąłem.
-Czego się drzesz jak stare gacie? - Warknęła zła.
-Potrzebuje twojej pomocy. Co mam zrobić, żeby Laura i Katherine pomogły mi zbliżyć się Nicoli? - Zapytałem.
-Wiedziałam, że jesteś w niej zakochany. Czułam to w serduszku, które mnie nie zmyliło. To proste powiedz im, że zależy ci na Nicoli i one ci pomogą. - Odpowiedziała. I  to tyle sam mogłem na to wpaść,a  tak będę miał na głowie Dells.
-Nikomu ani słowa rozumiemy się? - Zapytałem.
-Okej, nie bądź taki drażliwi bradels. - Odparła na luzie i wyszła.
Czyli jutro będę się płaszczył przed dziewczynami.
~Nicola~
-Nie to niemożliwe Josh nie mógł wrócić. - Powiedziała Lexi.
-Wrócił i chce żebyś robiły... - Tak bardzo nie chce znowu przechodzić przez to piekło.
-O nie tym razem się damy zastraszyć teraz jesteś starsze i mądrzejsze i ten kutas nie zmusi nas znowu do tego po moim trupie. - Odpowiedział zła Kath.
-Zgadzam się Kath tym razem się nie damy zastraszyć nie ma mowy, że którakolwiek z nas do tego wróci, ale musi z nim coś zrobić, żeby nie zmusił do tego innych osób. Nikt nie powinien przeżywać tego piekła.  - Zgadzam się w 100% procentach z Caro dopilnujemy, żeby nikt nie przeżywał tego co my. Już nasza w tym głowa.
-No okej, ale zrobimy? - Dobre pytanie Lau.
-Musimy coś wymyślić, Spotkajmy się jutro wieczorem u nas. - Zaproponowała Lexi. Tak to dobry pomysł. Po pożegnaniu się z dziewczynami poszłam do pokoju gdzie dzwonił mój telefon. Na szczęście to nie  był Josh tylko Ross. Ross? Co on chciał?
Ja,Ross
-Coś się stało, ze dzwonisz?
-Chciałem zapytać jak mogę pomóc. - W czym on chce pomagać?
-Niby w czym?
-Nicola wiem, że Josh wrócił i chce wam pomóc. Nie pozwolę, no to,żeby ten skurwiel was skrzywdził, więc jak mogę pomóc. - Oj Ross, Ross bądź szczerzy robisz to w 10% dla mnie i dziewczyn, a w 90% dla Laury, ale oczywiście się nie przyznasz. Ach ta dzisiejsza młodzież.
-Wiem, że będę tego żałowała, ale przyjedź o 20 do domu Lexi i Caro tam chcemy wymyślić jakiś plan. Adres wyślę ci esmesem.
-Dobrze. Do jura mała.
-Do jutra - Zaraz czy on mnie nazwał mała?
~Luke~
Jak ten mój kotek mnie denerwuje, ale się poddam ona jeszcze będzie krzyczeć moje imię, oj tak i to nie raz. Będzie moja, albo nie nazywam się Luke Hemmings. Pierwszy etap planu jest już zaliczony kotek robi się coraz łatwiejszy. Na urodzinach Nicoli była bardzo chętna sama chciała zaciągnąć mnie do łóżka. Gdyby nie to, że wiedziałem, iż nie będzie nic pamiętać przeleciał bym ją na osiem sposobów, ale ona musi to pamiętać. Musi pamiętać jak było jej dobrze z boski Lukiem Hemmingsem i ten dzień zbliża się oj tak już nie długo będzie moja. W sumie on już jest moja. Mój kotek, a niech tylko ktoś spróbuje ją podrywać będzie po nim. Oj tak mu się oberwie, że rodzona matka go nie pozna. Czas wprowadzić w życie etap drugi...

5 komentarzy:

  1. genialny rozdział
    Czekam na następny
    Pozdrawiam Marcela

    OdpowiedzUsuń
  2. To jest genialne...
    Ale Nicola była szczera z tym, że 10% dla dziewczyn, a 90% dla Laur... to mnie rozwaliło, doszczętnie.
    A tak właściwie, to w ogóle nie ogarniam co wydarzyło się na tej imprezie.
    Oby tam nikt dziecka nie miał...
    No więc rozdział super, tylko kto chce porwać moją Laurę i jej koleżanki.
    No to czekam i jak będziesz miała chwilę, to nie całe 10 minut temu dodałam rozdział u mnie.

    Ale serio... te procenty NAJLEPSZE!

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział :)
    Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział :)
    Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń