wtorek, 25 sierpnia 2015

Rozdział 10

Rozdział dedykuje każdemu kto czyta tego bloga. Dziękuje wam c:

Przepraszam za błędy.

,,Facet zawsze powinien 
mieć ostatnie zdanie
najlepiej brzmiało
'tak kochanie'.''




~Nicola~
Pamiętniku!!!
Nigdy nie wiem jak zacząć pisanie. Wiem, wiem dawno nic nie pisałam, ale tyle się działo, że nie miałam czasu. To może zacznijmy od kwestii którą chciałam tu już dawno poruszyć. ( Cóż nie wiadomo kto to będzie czytał może moje dzieci, wnuki, prawnuki... cóż nie ważne chce, żeby czytali coś jeszcze coś, co da im do myślenia, ale również jest związane ze mną. 
Bulimia. Każdy wie co to jest, a jest to choroba. Ktokolwiek to czyta wiedz, że wiem o tej chorobie dużo sama ją miałam. Tak byłam bulimiczką.Nie robiłam tego żeby schudnąć, robiłam to z innych powodów. Zajadałam swoje problemy kiedy jadłam nie myślałam o nich i raz zjadłam tak dużo, że wszystko zwymiotowałam i po tym poczułam się lepiej pewniej, czyściej i od tego się zaczęło. Robiłam tak przez cały rok. Jadłam , a potem wymiotowałam. To już się stało moją rutyną. Robiłam to coraz częściej, ale na szczęście skończyłam z tym. Jestem czysta. A najgorsze jest to, że to jest tak samo uzależniające. Na moje szczęście mam Kath i Lau dzięki którym skończyłam z tym. W sumie tylko one wiedzą o tym, że miałam bulimie, nawet Luke nie ma o tym pojęcia. Może to głupie, ale ja naprawdę nie chciałam go martwić. O matko właśnie do mnie dotarło, że mój brat prawie w ogóle mnie nie zna, a myśli, że jest na odwrót i świetnie mnie zna. Jego przyjaciel wie więcej, co prawda dowiedział się, bo byłam piana, załamana i musiałam się komuś wygadać, a on był w pobliżu, co nie zmienia faktu, że Ross wie więcej niż dziewczyny i to przeraża mnie najbardziej. Na szczęście obiecał, że nikomu nie powie. Chociaż ma to i dobre strony. Dzięki temu relacje moje, dziewczyn i Rossa się poprawiły. A on i Lau ten tegest ja wiem co się święci
-Hallo.
-Witaj kochanie tęskniłaś...
Nie to nie może być on nie, nie, nie tylko nie to. Czemu teraz kiedy wszystko zaczęło się układać. 
Czemu?
~Laura~
Nie,nie,nie,nie,nie,nie,nie, nie mogłam tego zrobić, nie mogłam całować się z Rossem. Super Laura jesteś genialna dopiero, co pogodziłaś się kolesiem, a już pchasz mu język do buzi. Chociaż to on mnie pocałował czyli to jego wina. Tak to jego wina, a ja oddałam pocałunek tylko dlatego, że byłam piana i nie wiedziałam co robię tak. To wszystko wreszcie wyjaśnia. Więc powinnam być zła na niego, a nie na siebie, bo to wszystko wina Rossa Lyncha. TAK. To wina Rossa Lyncha, a nie wina Laury Marano, Laura Marano nie jest niczemu winna została wykorzystana. Ten podstępny biały pajac wykorzystał fakt, iż byłam tak piana, że nie wiedziałam co robię. Tylko co teraz?
-Ross pamiętasz coś jeszcze  z tej imprezy? - Zapytałam. Oczywiste, że mi nie powie, ale może po jego zachowaniu poznam czy kłamie. Oczywiście, że poznam to, że jesteśmy wrogami  byliśmy wrogami przez tak długi czas nie oznacza,że nic o nim nie wiem, a on nie umie kłamać i nawet największy idiota by to po nim poznał.
-Tylko to, co powiedziałem. A czemu pytasz. - Boże czemu on musi być taki ciekawski.
-Tak tylko, zawsze mogłeś sobie coś przypomnieć. - Uff nie pamięta. To teraz Laura musisz zrobić wszystko, że by sobie tego nie przypomniał. I  to zrobię dam radę,
-Laura telefon ci dzwoni. - Powiedział i podał mi telefon.
-Co się stało Nicola? 
-On wrócił, zadzwonił do mnie Lau to nie rozmowa na telefon przychodź teraz.
Nie on nie mógł wrócić uwolniłyśmy się od niego, miał dać nam spokój, nasze życie miało wrócić do normy udawało na się. Dlaczego? Czego on znowu chce?
-Ross muszę iść do Nicoli. - Powiedziałam i wybiegłam z domu. Musiałam być jak najszybciej w domu przyjaciółek.
~Ross~
Okej to wcale nie było dziwne. Laura wybiegła jakby coś się stało. A może stało, zadzwoniła do niej Nicola z czymś ważnym, a jeśli tu chodzi o tą sprawę. O  nie jeśli on znowu będzie kazał im ... Nie ja na to nie pozwolę zrobię wszystko co w mojej mocy, żeby im pomóc. Tylko jak to zrobić, żeby nie wiedziały,iż ja im pomagam, to znaczy Nicola może wiedzieć w końcu ona mi to wszystko opowiedziała. Wiem, że była zalana w trzy dupy, ale cieszę się, że mi to powiedziała. Dzięki temu rozumiem ich zachowanie. To straszne ile one musiały wycierpieć i nikt im nie pomógł, musiały radzić sobie same. Nie rozumiem jak to możliwie, że ani Van ani Luke nic nie zauważyli. Przecież to jest naprawdę dziwne. Nie zauważyli zmiany zachowania, czy coś w  tym podobnego. Chociaż one naprawdę mogły by zrobić wielką karierę aktorską.  Dobra Ross skup się i wymyśl, co możesz zrobić. Nie to nie ma sensu, zadzwonię wieczorem do Nicoli i spytam się jak mogę im pomóc. To będzie najlepszy rozwiązanie.
~Katherine~
-Luke jest idiotą, Luke jest idiotą, Luke jest idiotą falalala falalala. - Normalnie powinnam piosenki pisać. Byłabym genialna. Dobra ja jestem genialna. Cóż zrobić taka, ze mnie genialna osóbka.
-Kat!!!!! - Oj moje różowe słoneczko coś ode mnie chce. Zbiegłam ze schodów i poszłam do salonu gdzie była dziewczyna.
-Musisz mi pomóc.
-Okej. Zabiłaś kogoś, pomóc ci zakopać ciało? A może jesteś w ciąży. Znajdziemy rozwiązanie na każdy możliwy problem nie musisz się bać. - Mówiłam bardzo szybko.
-Nie to nie oto chodzi, ale coś ważniejszego poczekaj ja zadzwonię po dziewczyny. - Odparła
-To chodzi o niego? - Zapytała przerażona.
-Tak. - O cholera no to już po nas.
Serio teraz kiedy wszystko zaczęło się wreszcie układać on musi wracać i wszystko niszczyć. Teraz kiedy udało nam się od niego uwolnić. Wreszcie udało nam zapomnieć, chociaż nie o tym nigdy nie zapomnimy, ale wreszcie zaczęłyśmy żyć, funkcjonować, zachowywać się normalnie, jak przystało na nastolatki. Ale nie ten pieprzony dupek musiał wrócić i wszystko zniszczyć, bo jak, że, by inaczej. My i normalne i szczęśliwe życie pff to nierealne. Jedni mają zawsze z górki, a inni urodzili się mną i zawsze, za każdym razem pod górkę. Kiedy już myślę, że wszystko będzie dobrze, że wreszcie pójdę sobie prostą drogą nagle wyrasta wielka górą, którą bardzo ciężko przejść. Powinnam się już przyzwyczaić, ale zawsze ta głupia nadzieja wszystko niszczy. To ona nas niszczy, dzięki niej myślimy, że wszystko będzie, aż tu naglę BAM  i wszystko się pieprzy. Życie, jakby to powiedziała Laura Life is brutal.
~Rocky~
Rocky jesteś kompletnym idiotą udało ci się poprawić relacje w dziewczyną w której jesteś zakochany d dłuuugiego czasu i wszystko spieprzyłeś. Kompletny idiota z ciebie, a było już tak dobrze, mogłeś awansować z wróg do znajomy, potem przyjaciel, później chłopak, a na koniec mąż,a le ty musiałeś to spieprzyć i się z nią pokłócić. Na swoją obronę mam, że byłem na kacu,a nikt w takim stanie nie myśli racjonalnie. Mogłem wrócić do domu, a nie tam siedzieć to może teraz wychodził bym gdzieś z  Nicolą, a ta kto teraz muszę wymyślić jakiś sposób, żeby się do niej zbliżyć. Tylko, co ja mam zrobić? Potrzebuje rady kogoś kto zna najlepiej. I niestety to nie jest Luke. Myśl Rocky, co zrobić, żeby Katherina, albo Laura ci pomogła, a najlepiej obie. Do tego też potrzebuje czyjeś pomocy i już nawet wiem czyjej. No, bo kto ci lepiej doradzi jak nie własna rodzona siostra. 
-Rydel!!!!! - Krzyknąłem.
-Czego się drzesz jak stare gacie? - Warknęła zła.
-Potrzebuje twojej pomocy. Co mam zrobić, żeby Laura i Katherine pomogły mi zbliżyć się Nicoli? - Zapytałem.
-Wiedziałam, że jesteś w niej zakochany. Czułam to w serduszku, które mnie nie zmyliło. To proste powiedz im, że zależy ci na Nicoli i one ci pomogą. - Odpowiedziała. I  to tyle sam mogłem na to wpaść,a  tak będę miał na głowie Dells.
-Nikomu ani słowa rozumiemy się? - Zapytałem.
-Okej, nie bądź taki drażliwi bradels. - Odparła na luzie i wyszła.
Czyli jutro będę się płaszczył przed dziewczynami.
~Nicola~
-Nie to niemożliwe Josh nie mógł wrócić. - Powiedziała Lexi.
-Wrócił i chce żebyś robiły... - Tak bardzo nie chce znowu przechodzić przez to piekło.
-O nie tym razem się damy zastraszyć teraz jesteś starsze i mądrzejsze i ten kutas nie zmusi nas znowu do tego po moim trupie. - Odpowiedział zła Kath.
-Zgadzam się Kath tym razem się nie damy zastraszyć nie ma mowy, że którakolwiek z nas do tego wróci, ale musi z nim coś zrobić, żeby nie zmusił do tego innych osób. Nikt nie powinien przeżywać tego piekła.  - Zgadzam się w 100% procentach z Caro dopilnujemy, żeby nikt nie przeżywał tego co my. Już nasza w tym głowa.
-No okej, ale zrobimy? - Dobre pytanie Lau.
-Musimy coś wymyślić, Spotkajmy się jutro wieczorem u nas. - Zaproponowała Lexi. Tak to dobry pomysł. Po pożegnaniu się z dziewczynami poszłam do pokoju gdzie dzwonił mój telefon. Na szczęście to nie  był Josh tylko Ross. Ross? Co on chciał?
Ja,Ross
-Coś się stało, ze dzwonisz?
-Chciałem zapytać jak mogę pomóc. - W czym on chce pomagać?
-Niby w czym?
-Nicola wiem, że Josh wrócił i chce wam pomóc. Nie pozwolę, no to,żeby ten skurwiel was skrzywdził, więc jak mogę pomóc. - Oj Ross, Ross bądź szczerzy robisz to w 10% dla mnie i dziewczyn, a w 90% dla Laury, ale oczywiście się nie przyznasz. Ach ta dzisiejsza młodzież.
-Wiem, że będę tego żałowała, ale przyjedź o 20 do domu Lexi i Caro tam chcemy wymyślić jakiś plan. Adres wyślę ci esmesem.
-Dobrze. Do jura mała.
-Do jutra - Zaraz czy on mnie nazwał mała?
~Luke~
Jak ten mój kotek mnie denerwuje, ale się poddam ona jeszcze będzie krzyczeć moje imię, oj tak i to nie raz. Będzie moja, albo nie nazywam się Luke Hemmings. Pierwszy etap planu jest już zaliczony kotek robi się coraz łatwiejszy. Na urodzinach Nicoli była bardzo chętna sama chciała zaciągnąć mnie do łóżka. Gdyby nie to, że wiedziałem, iż nie będzie nic pamiętać przeleciał bym ją na osiem sposobów, ale ona musi to pamiętać. Musi pamiętać jak było jej dobrze z boski Lukiem Hemmingsem i ten dzień zbliża się oj tak już nie długo będzie moja. W sumie on już jest moja. Mój kotek, a niech tylko ktoś spróbuje ją podrywać będzie po nim. Oj tak mu się oberwie, że rodzona matka go nie pozna. Czas wprowadzić w życie etap drugi...

sobota, 15 sierpnia 2015

Problem!!!!

Wiem, że obiecałam wam rozdział w środę, ale miałam problemy z laptopem. Rozdział pojawi się najpóźniej we wtorek.
Przepraszam 

poniedziałek, 10 sierpnia 2015

Rozdział 9 ,, Wygląda jak gówno w proszku''

,,Nie żałuje 
żadnej decyzji ,
którą podjęłam w życiu.
Ponieważ z każdym wyborem
nauczyłam się, czegoś nowego.''


~Narrator~
Czym jest dobra impreza. Czasem w którym człowiek dobrze się bawi, zapomina o problemach. A może czasem w którym podejmujemy złe decyzje które mają wpływ na naszą przyszłość. No, bo czy to nie na imprezach pod wpływem zbyt dużej dawki alkoholu robimy głupoty których skutki odbijają się na naszej przyszłość.Bardzo częstym wynikiem takiej imprezy jest ciąża  nie jest, aż tak źle jeśli dziewczyna wie z kim to robiła, ale bardzo często zdarza się, że albo nie pamięta, albo on jej się nawet nie przedstawił. I w tym wypadku przypadku winni są obydwoje, ale bądźmy szczerzy to ona ma gorzej. Ona ma w sobie ,,pasożyta'' przez dziewięć miesięcy i bardzo często ona zostaje samotną matką Bo nawet jeśli on wie, że ma dziecko to najczęściej  ,,umywa ręce'' dalej się bawi , imprezuje, zalicza kolejne panienki. Cóż nikt nie powiedział, że świt jest fer .Ale to nie jedyna zła decyzja, nie które prowadzą nawet do śmierci. Nie ma to jak po pijaku wpaść na pomysł pływania w morzu, rzeczce w jeziorze czy nawet w basenie, a  to bardzo często kończy się  utopieniem. Nie bezpieczne jest również zaczynanie bójek. W sumie złych decyzji podejmowanych na imprezach jest wiele, wiele więcej. Jedne są bardziej szkodliwe drugie mniej, ale kto chociaż raz w życiu na imprezie nie podjął jeszcze żadnej złej decyzji może się spodziewać, że niedługo to zrobi. A zatem do której kategorii należy impreza urodzinowa Nicoli? W planach była impreza na której każdy będzie się dobrze bawił i dzięki temu zapomni o wszystkich problemach. A czy tak wyszło? Myślę, że nie. Ale kto by się tym teraz przejmował, teraz ważna jest zabawa. Problemy pojawią się może jutro, a może za jakiś czas. Jedno jest pewne  tej imprezy nikt z nich nie zapomni do końca swojego życia, a zwłaszcza czwórka  z nich której skutki imprezy będą się ciągły całymi latami, a nawet do końca życia. Na razie pozwólmy im się bawić.  Niestety na tej imprezie też będzie kilka złych nie przemyślanych decyzji. Miejmy nadzieje, że ich plany na przyszłość nie będą musiały się zmienić przez jedną głupią decyzje.
~Nicola~
Umieram, umieram. Czemu umieranie jest takie bolesne. Co ja takiego złego w życiu zrobiłam? Dobra nie należę do najgrzeczniejszych dziewczynek, ale jakąś bardzo złą osobą też nie jestem. Nie zabijałam słodkich piesków, kotków innych zwierząt ( pająki i inne robale się nie liczą prawda?!), nawet człowieka nie zabiłam, to, że czasem kogoś troszeczkę uszkodziłam  nie czyni mnie, aż tak bardzo złym człowiekiem, a po za tym należało im się. Ja nigdy nie podniosłabym ręki na kogoś komu się nie należało. W sumie to głównie na Rockiego, ale za każdym razem miałam świetny powód.Nigdy w  życiu nie tknę alkoholu, to znaczy w najbliższym czasie nie tknę alkoholu, dużo alkoholu. Tak. Dobra Nicola weź się w garść bądź kobietą i rusz swoje tłuste dupsko na duł. Dasz radę zostało ci tylko siedem stopni,sześć,pięć, cztery,trzy,dwa,jeden. Kim jesteś Nicola jesteś zwycięzcą. Kim jesteś Nicola jesteś zwycięzcą. Tak jestem zwycięzcą.W salonie siedzieli Luke,Kat,Lau,Ross i goryl.
-Nigdy więcej nie wypije ani kropli alkoholu. - Powiedział goryl.
-Nie obiecuj czegoś czego nie jesteś w stanie spełnić. - Powiedziałam mu.
-A już było tak pięknie dogadywaliście i się co znowu zaczynacie? - Oj Luke,Luke niemądry Luke my się nigdy nie pogodzimy.
-Ostatnio mało spałem to z przemęczenia. -  Wtrącił Rocky.
-A ja jestem po chorobie , może lekarka naćpała mnie jakimiś lekami. - Dodałam.
Tak to na pewno przez tę leki. Przecież to byłoby nie możliwe, że niby ja i Rocky jako przyjaciele, albo para to jest przecież niedorzeczne. Ja, że niby ja miałabym być miła, a, co dopiero zakochana w Rockym nie to jest możliwe. Pff mój brat ma zbyt wybujałą wyobraźnie. Co się dziwić pewnie co noc fantazjuje o Kath. Yhym ja już wiem, co siedzi w tej jego szpetnej blond główce. Ale moja przyjaciółka taka nie jest. Nie odda mu się jej zdobyć. Zwłaszcza teraz kiedy wygląda jak gówno w proszku. Dobra bądźmy szczerzy wszyscy po tej imprezie wyglądamy jak gówna w proszkach. Wracając do relacji miedzy ludzkich Ross i Lau się pogodzili i bądźmy szczerzy to wszystko dzięki mnie. Tak wiem jestem genialna, piękna,cudowna,skromna i mogłabym tak wymieniać jeszcze przez długi,długi czas, a teraz wracając gdybym się nie schlała i nie powiedziała wszystkiego Barbie oni nigdy by się nie zaprzyjaźnili. Może nawet z tego wyniknie jakiś romans o tak Raura już to widzę. I moja w tym głowa żeby Barbie i Laurusia byli razem i już nawet wiem kto mi w tym pomoże.
-AAAAAAAAAAA!!!!! -  Wydarła się Kath. Tak Katherino krzycz w domu z osobami które mają wielkiego kaca. Bardzo dobrze przemyślane.
-Ty masz w ogóle serce potworze? Czego się drzesz? - Zapytała Lau.
-Też byś się darła jakbyś zobaczyła zdjęcie na którym całujesz się z białą glizdą. - Warknęła zła i pokazała zdjęcie. Czekajta ta biała glizda to mój własny rodzony bart. ŁO MATKO TO SIĘ DZIAŁO NA IMPREZIE!
~Katherine~
No jak ja mogłam być taka głupia jak?  Na pewno mnie czymś naćpał jestem tego pewna na 100%, albo wlał we mnie litry alkoholu, bo gdybym była tylko wstawiona na pewno bym go nie pocałowała, a i wiedziałabym co robiłam na tej pieprzonej imprezie. Nie rozumiem czemu nic, a nic nie pamiętam. Przecież wiele razy byłam piana, ale nigdy film mi się nie urwał. A jak doszło do czegoś więcej. Jak przespałam się  z Lukiem. Wszystko jest możliwe, a ja kompletnie nic, a nic nie pamiętam całkowita pustka w głowie. A jeśli robiłam jakieś gorsze rzeczy. Tylko ja jestem taka głupia, żeby się spić, robić głupoty i później żałować rzeczy których się nawet nie pamięta.
-Pamięta ktoś, co w ogóle działo się na tej imprezie, bo ja kompletnie nic. - Powiedział Ross, czyli nie tylko mi się urawał film.
-Nic, a nic. - Odpowiedziała reszta.
-Super czyli wychodzi na to, że nikt z nas nic nie pamięta, to może zapytamy reszty. - Podsuneła pomysł Nicola.
-Oni też nic nie pamiętają. Wstałam najwcześniej i dzwoniłam do wszystkich, bo nie wiedziałam co robiłam, ale nikt  z obecnych tam osób nic nie pamięta. - Powiedziała Laura.
Super czyli wychodzi na to, że jesteśmy w czarnej dupie. 
-Wychodzi na to, że zostało nam liczyć na jakiś przebłysk pamięci. - Odpowiedziałam zrezygnowana.
-Przypomnimy sobie tylko na to, trzeba czasu. - Wtrącił Luke.
-Ty jesteś w tym ekspertem. - Odgryzłam mu się. Co weekend wychodzi na imprezy i wraca ledwo trzymając się na nogach to pewnie nie pierwszy raz gdzie po imprezie nic nie pamięta.
-Och litość. Moglibyście sobie darować kłótnie chociaż raz. Każdy z nas ma kaca i nie mamy ochoty słuchać waszych kłótni. - Warknęła zła Laura.
-Zgadzam się więc może my już pojedziemy, a w się w spokoju kłóćcie. Lau podrzucić się? - Powiedział Ross.
-Jasne. -  Odparła i wyszli we trójkę.
-Ej no nie zostawiajcie mnie z nimi jadę z wami. - Krzyknęła za nimi Nicola i wyszła. Coś nie widzę jej i Rockiego w jednym aucie RAZEM.
-Wieeeesz, urwał nam się film, całowaliśmy się, może również skończyliśmy w łóżku. - Powiedział Luke i uśmiechnął się łobuzersko. Dlaczego te człowiek tak bardzo musi działać mi na nerwy. Dlaczego się pytam?
- I  nawet wiem jak to sprawdzić. - Kontynuował. - Musimy się przespać. - Dopowiedział, a mnie zatkało. Że co musimy? Jego na tym kacu to już do reszty pojebało.
-To chyba cię łonowce swędzą. - Warknęłam zła.
-Oj no przecież wiem, że też jesteś ciekawa, co między nami zaszło, a jak się prześpimy to będę wiedział czy już to razem robiliśmy czy nie. - Tak się zastanawiam czy na ten żałosny tekst zaciągnął jakoś laskę (zdzirę) do łóżka.
-Wiesz Lukasie chyba wolę żyć w niewiedzy. Będę wierzyła, że między nami do niczego nie doszło. A wiesz czemu? Bo mam pewność, że między nami nie doszło do niczego więcej niż tego cholernego pocałunku. - Odpowiedział bardzo, bardzo... zła.
-A niby skąd masz tą pewność? -Zapytał głupio. Jak to możliwe, że on  i Nicola są rodzeństwem. Jedyna co mają takie same to kolor włosów, bo Nicola jest naturalną blondynką, ale raczej mało kto o tym wie jak miała  15 lat zaczęła farbować włosy na dziwne kolory. On na sto procent został podmieniony w szpitalu i ja biorę sobie na cel życiowy udowodnienie tego.
-Ponieważ nigdy nie pieprzyłabym się z białą glizdą. - Odrzekłam najsłodziej jak tylko potrafiłam.
-Wiesz  mówisz biała glizda, a myślisz seksowny tygrysek. Tak wiem o tym kotku i nie musisz tego mówić. - Przez całe swoje życie nie poznałam drugiej tak pewnej siebie i zakochanej w sobie osoby jak Luke Hemmings wiem że w ich rodzinie pewność siebie i wiara w swój cudowny wygląd jest rodzinna, ale on już przesadza.
-Mylisz się Hemmings, a teraz przepraszam ale idę do siebie do pokoju. - Powiedziałam jeszcze słodszym głosem niż wcześniej, a myślałam, że słodziej już się nie da.
~Laura~
Siedzimy z Rossem u mnie w pokoju i próbujemy sobie przypomnieć cokolwiek z tamtej imprezy, ale na razie jedyne co pamiętam to moje pogodzenie się z nim i jak krzyczymy niespodzianka, a potem film się urywa. Ciesze się, że pamiętam moment pojednania się z Rossem. Naprawdę się cieszę ponieważ blondyn nie jest taki za jakiego go uważałam. Jak na razie okazał się naprawdę dobrym przyjacielem. Mam nadzieje, że taki będzie cały czas, no, ale wszystko okaże się w przyszłości. To jest naprawdę niesamowite nigdy bym nawet nie  pomyślała, że możemy się pojednać, a co dopiero zostać przyjaciółmi. Co prawda na razie nie ufam mu tak bardzo jak dziewczyną czy Calebowi i Jacesowi. Z nimi przyjaźnie się już długo i mam bezgraniczne zaufanie miejmy nadzieje, że Ross też na nie zasłuży, bo jak na razie jest na dobrej drodze.
-Mam czarną dziurę w głowie nic nie pamiętam. - Powiedziałam załamana.
-Ja pamiętam jedną rzecz, ale lepiej jej nikomu nie mówmy widziałem jak Rocky całował się z Katheriną, a Luke się o tym dowie to go zabije. - Powiedział Ross. No,no nieźle widzę się Katie zaszalała całowała się dwoma chłopakami i do tego najlepszymi przyjaciółmi.
-Czyli Katie całowała się z Lukiem i Rockym, a jeśli z którymś poszła dalej? - Oby nie to by ją zabiło.
-Cóż jeśli z którymś się przespała to lepiej, żeby to był Luke. Co? No nie pacz się tak na mnie. Oby dwoje wiemy, że ona podoba się blondynowi tylko Luke ma problem z okazaniem jej uczuć z resztą tak samo jak Rocky Nicoli, ale to inna bajka. Wiesz, cop było gdyby przespała się Rockym i on by sobie o tym przypomniał? - Zapytał mnie Ross. A ja wciąż nie rozumiem.
-Jak byś się czuła gdybyś  na imprezie przespała się z chłopakiem przyjaciółki? To właśnie tak czułby się Rocky. - Wytłumaczył mi Ross.
-Ale przecież Luke i Kath nie są razem. - Więc chyba nie ma o co spinać dupy prawda?
-No nie są, ale Luke jest zakochany w Kath. - Odpowiedział.
Okej to ma sens. Ja czułabym się mega winna gdybym zdradziła przyjaciółkę. A po za tym wiem, że ona też czuje coś do Luka tylko nie przyznaje się nawet przed samą sobą. O kurwa. Dlaczego musiałam to sobie przypomnieć.

---------------------------------------------------------------------------------
Tak wiem spieprzyłam rozdział.
Nie dość, że z dużym opóźnieniem, to jeszcze nudny i krótki.
Next będzie środę.
Przepraszam was, ale naprawdę nie miałam czasu na pisanie nawet na czytanie innych blogów. Teraz jest lepiej i postaram się je dodawać najczęściej jak tylko będę mogła.
A co do imprezy urodzinowej to, co się tam działo będzie dowiadywać w następnych rozdziałach.
Mogę jedynie zdradzić, że będzie to miało duży wpływ na relacje niektórych.
Do napisania pingwinki ('')>

czwartek, 16 lipca 2015

Przpraszam

Chciałam przeprosić, że przez taki długi czas nie było rozdziału, ale naprawdę nie mam teraz czasu na pisanie. Mam teraz dużo na głowie i nie mam czasu na bloggera. Postaram się to nadrobić. 
Rozdział pojawi się po 20 lipca.
Przepraszam 

czwartek, 9 lipca 2015

Rozdział 8 ,, Wlepia we mnie te swoje szczurze gały''.

Rozdział dedykuje każdemu kto skomentował poprzedni c:
Bardzo wam za to dziękuje, każdy komentarz to wielka motywacja do pisania. A więc im więcej komentarzy tym szybciej nowy rozdział c:



''W życiu są takie chwile, w których
trzeba podjąć ryzyko i dać
się ponieś szaleństwu...''


~ Laura ~
Nienawidzę latać samolotem. Za każdym razem mam uczucie, że on w każdej chwili spadnie, że będzie awaria silnika czy czegoś innego, a my  zginiemy. Jeszcze ten lot jest taki długi, czemu Ameryka musi być tak daleko? Najgorsze jest to, że nie ważne jak będę zmęczona i tak nie dam rady zasnąć. To jest niemożliwe, a nawet nie mam z kim pogadać, bo obok mnie siedzi Vanessa, która oczywiście zasnęła prawie na początku lotu, a rodzice siedzą daleko,  nawet gdyby siedzieli tutaj to i  tak pewnie by spali. Jedynym zajęciem jakie mi pozostało to wyglądanie przez okno i modlenie się o to, żeby ten przeklęty samolot nie spadł. Ja naprawdę nie chce jeszcze umierać jestem młoda nie zrobiłam jeszcze tylu rzeczy. O nie Laura to ostatni raz jak latasz samolotem. Jeśli dziadkowie będą chcieli cię odwiedzić mogą sami przyjechać. Tak od dzisiaj Laura Marie Marano nie lata samolotem. Nic nie zdoła jej do tego zmusić. A teraz Laura skup się i spróbuj przeczytać książkę.

~Lexi~
Udało mi się namówić Nicole na zakupy, co było trudne, bo coś wkurzona jest dzisiaj. Oczywiście wiem o, co chodzi, jest zła, że nikt nie pamięta o jej urodzinach, co oczywiście nie jest prawdą. No, ale, żeby miała niespodziankę musi teraz trochę pocierpieć. Biedactwo myśli, że idziemy na imprezę zaręczynową do taty Caleba. Jego tata często zmienia partnerki, rozwodził się już 7 razy, a teraz ma jakąś nową dziewczynę, ale nie ma żadnego przyjęcia. A my idziemy kupić sukienki, do fryzjera i oczywiście na makijaż.
-Nie rozumiem po, co on się żeni skoro i tak wiadomo, że się  rozwiodą. - Powiedziała Nicola.
-Nie ma pewności, może to wreszcie ta jedyna? - Zapytałam. W sumie ja też nie wieże, że jego tata kiedyś się ustatkuje. Robi błąd umawiając się z dziewczynami które mogłyby być jego córkami, a wiadomo, że one lecą tylko na kasę, której nie brakuje panu Riverowi.
-Serio w to wierzysz? Przecież ta jest najmłodsza, z wszystkich. Naprawdę wierzysz, że 19 letnia dziewczyna jest z tym starym pierdzielem  z powodu miłości, a nie dla kasy. - Nigdy nie zrozumiem takich dziewczyn. Jak można spotykać się z kimś tak starym, dobra chodzenie do restauracji, teatru, kina czy temu podobne, ale iść do łóżka z kimś tak starym tylko po to, żeby kupił jej jakąś szmatę. No jak dla mnie to nie jest do końca normalne. Nigdy nie zrozumiem takich dziewczyn. Jakim trzeba być pustakiem, żeby dla ubrań pieprzyć się  z jakim  starym, obleśnym frajerem, który ma dziewczynę tylko dla tego, że jest bogaty.
-Zastanawiam się, co na to jej rodzice? - No, bo jacy normalni rodzice chcą, żeby ich dziecko spotykało z kim to mógłby być ojcem ich dziecka. Więc pewnie jak go poznali nie byli za bardzo zachwyceni.
-Wiem, co myślisz i naprawdę się mylisz. Jej matka była zachwycona jak go poznała, ale ja myślę, że jak dowiedziała się ile zarabia, a ojciec to  pantofel i zgadza  się we  wszystkim z żoną. - Nie lubię takich ludzi.
-Super rodzice. - Inaczej skomentować się tego nie da. Już miałam coś powiedzieć, ale Nicola znalazła sukienkę i poszła z nią do przymierzalni. Ja nie będę gorsza i też czegoś poszukam. Odwróciłam się i ją znalazłam. Jest idealna pod każdym względem. Muszę ją mieć już miałam w ręku wieszak z nią, ale jakaś zdzira wyrwała mi ją  z ręki o nie tak być nie będzie.
-Co ty robisz szczurze. - Warknęłam zła. Nikt nie będzie odbierał mi sukienki.
-Zobaczyłam ją pierwsza. - Powiedziała dumna pff . Wyrwałam  jej  z ręki wieszak, wylałam na nią kawę i uciekłam do przymierzalni. Może nie było to za bardo miłe i dojrzałe, ale ludzie ja widziałam ją pierwsza, ja miałam ją w ręce pierwsza, a ta suka chciała mi ją zabrać. Niestety, ale jeśli chodzi o sukienki to jestem bardzo agresywna, oczywiście nie tak bardzo jak Nicola kiedy chodzi o buty. Raz pobiła się  z jakąś laską o parę szpilek. Co to były za zakupy. Moja sukienka wyglądała tak:
Jak dla mnie jest idealna, tak samo jak sukienka Nikki. Jestem mega ciekawa w co ubiera się reszta dziewczyn. Nikki będzie miała taką sukienkę:
-No muszę przyznać laska, że wyglądasz super. - Pochwaliłam dziewczynę.
-Odezwała się. Wyglądasz zjawiskowo. - Pochwaliła mnie.

~Katherine~
-Jeśli jeszcze raz wlepisz te swoje szczurze oczy w mój tyłek to przyrzekam, że ci je wydrapię. - Warknęłam zła. Na moje nieszczęście dekoracje wieszam z Lukiem który wlepia we mnie te swoje szczurze gały. Dokończyłam wieszanie napisu ,,HAPPY BIRTHDAY NICOLA'' zeszłam z drabiny i spoliczkowałam Luka.
-Ał za co? - Spytał oburzony. On się jeszcze pyta za, co. Boże trzymaj mnie, bo zaraz się na niego rzucę i wydrapię mu oczy.
-Jakbyś nie gapił się na mój tyłek to być nie oberwał. A przypomnę ci, że upominałam cię z 10 razy.-  Warknęłam. Jak ten człowiek na mnie działa, za każdym razem mam ochotę coś  mu  zrobić.
-Mam ochotę rzucić się na ciebie i...
-Pocałować, rozebrać i żebym przeleciał cię na tej kanapie tak wiem, ale spokojnie nie musisz błagać z przyjemnością to zrobię. - Co? Co? Że, co on powiedział? Że, co ja go chcę?
-Jedyne co chcę to pozbawić cię twojego cholernego życie i mieć święty spokój. - Powiedziałam bardzo zła.
-Wiem, że tak nie myślisz i tak naprawdę kotek marzysz o mnie, ale boisz się to przyznać. - Zastanawiam się czy ten człowiek słyszy co mówi. I wie, bo mi się zdaje, że on w ogóle nie myśli.
-Muszę cię rozczarować, ale ja o tobie w ogóle nie myślę. - Powiedziałam pewnie, na co on uśmiechnął się łobuzersko. To nie wróży nic dobrego .
-Dobrze przepraszam. Nie myślisz o mnie, a o snach ze w których robimy bardzo niegrzeczne rzeczy. To co powiesz na zrealizowanie któregoś z tych snów. - Zaraz zedrę mu ten pieprzony uśmiech.
-Jedyne sny które mam z twoim udziałem, to te w których leżysz przywiązany do torów, a w twoją stronę jedzie rozpędzony pociąg. - Uśmiechnęłam się do niego słodko.
-Wolisz na ostro, to nawet lepiej ja też tak lubię. - Powiedział. Czy ja mogę powiedzieć coś, co on nie zamieni w propozycje na seks. Matko jaki ten człowiek jest nie wyżyty.
-Możesz pomarzyć kotek, a teraz wybacz idę się przebrać na urodziny twojej siostry. - Odpowiedziałam.
-Ale zostały jeszcze 4 godziny do przyjścia gości i Nicoli. - Krzyknął.
-Wiem, - Odkrzyknęłam i poszłam do pokoju. Tam zakręciłam włosy, pomalowałam się i założyłam tą sukienkę: 
Teraz niestety muszę wrócić do Luka. Zeszłam na dół i udałam się do kuchni gdzie był chłopak.
-Wow
-Co?
-Wyglądasz pięknie. - Powiedział, a ja posłałam mu uśmiech - Mam ochotę zedrzeć z ciebie z tą kieckę i przelecieć cię na tym blacie. - Dodał. I wrócił stary Luke, a mogło być tak pięknie. Na moje szczęście właśnie dotarła Caroline z tortem. Nigdy w życiu nie cieszyłam się tak jej widok. Była ubrana  w to:
-Hej mam tort.  Kat , ale z ciebie laska. - Wbiegła do kuchni.
-Odezwała się. Ślicznie wyglądasz. - Odpowiedziałam jej.
-Zgadzam się Caro wyglądasz słodko. - Pochwalił ją Luke. Może już mu się znudziłam . Proszę, żeby tak było mam go już serdecznie dość. - Oj nie smuć się Kat ona wygląda słodko, ale za to ty cholernie seksownie. - Taa nadzieja matką głupich.
-Ty się zamknij, a ty pokaż tort. - Rozkazałam, a ona otworzyła tort. Luke zabije cię. Idiota pomylić numery i zamówił inny tort. Ten wygląda tak:
Co to w ogóle ma być. Zabije tego szczura.
-Luke jesteś skończonym idiotą. Jak mogłeś zamówić taki tort!! - Krzyknęłam zła.
-Przestańcie się kłócić dzwoń do Lex niech tu przyjeżdża, a ty do Rockiego, żeby zajął czymś twoją siostrę. - Rozkazała dziewczyna.

~Nicola~
Wszystkiego najlepszego Nicola. No wreszcie ktoś złożył mi życzenia, a nie to ty sama. Czemu nikt z nich nie pamięta o moich urodzinach. Dobra rozumiem znajomych, ze szkoły, ale Lau, Kat, Caleb, Jace, Luk,Lex i Caro powinni pamiętać, ale nie po, co. Przecież to nic takiego. No, bo ile to ma się urodzin w ciągu roku prawda? Co tam zapomnieć przecież nic się stanie. Lepiej iść na to głupie przyjęcie zaręczynowe. Ja  mogę świętować sama. Z resztą z takimi przyjaciółmi bym nie chciał. Skoro oni nie pamiętają to ja mogę mieć ich w dupie. No, ale mój własny rodzony brat nie pamięta o moich urodzinach. O poczekajmy do jego ja też zapomnę, a jak ja za zapomnę to lepiej schować się w schronie, bo jak Luke się w kurzy to, aż szkoda słów. Szkoda, ale  mnie to nie obchodzi, on mógł pamiętać o moich no,ale po co? W końcu po, co pamiętać o urodzinach siostry. Siedziałam sobie na fontannie do czasu, aż ktoś zasłonił mi oczy. Tym ktosiem okazał się Rocky.
-Wszystkiego najlepszego. - Nie wierze, że on pamiętał, a moi przyjaciele nie.
-Dziękuje.- Uśmiechnęłam się do niego. 
-Mam dla ciebie prezent. - Powiedział i podał mi duże pudełko. Nie no to już szczyt wszystkiego. Rocky nie dość, że pamiętał o moich urodzinach, to jeszcze kupił mi prezent. Czy ja wylądowałam w jakimś równoległym wymiarze w którym Rocky jest inny. Otworzyłam pudełko w którym był teleskop.
-Teleskop? - Zapytałam w szoku.
-Tak ale to nie wszystko, będziesz mogła przez niego obserwować gwiazdę którą ci kupiłem. - WOW.
-Kupiłeś mi gwiazdę? - Zapytałam w jeszcze większym szoku.
-Oczywiście i nazwałem ją twoim imieniem. - Uśmiechnął się do mnie.
-Nazwałeś gwiazdę Nicola? - Zapytałam w lekkim szoku
-Czemu to wszystko cię tak dziwi. Dzisiaj są twoje urodziny i to ty jesteś najważniejszą osobą. - Powiedział na co się zarumieniłam. Co się ze mną dzieje. Nie powinnam rumienić się na słowa Rockiego. A może? Nie, nie powinnam.
-Słodko wyglądasz z rumieńcami. - Skomplementował mnie na co zrobiłam się jeszcze bardziej czerwona. Czemu ten człowiek tak na mnie działa tak być nie może.
-Choć mam dla ciebie jeszcze jedną niespodziankę.  - Powiedział i wziął mnie za rękę.

~Laura~
Przyjechałam do domu, pomalowałam się, zakręciłam włosy, przebrałam i już muszę wychodzić. Założyłam to:

Po drodze oczywiście jak to ja musiałam na kogoś wpaść. Tą osobą na moje nie szczęście okazał się Ross Lynch. Już słyszę jego słowa ,, Jak łazisz Marano''
-Nic ci się nie stało? - What? 
-Co? - Zapytałam w szoku.
-Spytałem czy nic ci nie jest? - Powtórzył.
-Mi nic, ale za to tobie tak. - Odpowiedziałam.
-Wiem o co ci chodzi. Chciałem cię przeprosić.Wiem, że możesz w to nie wierzyć, ale naprawdę zrozumiałem, że zachowuje się jak dziecko w przedszkolu. Zrozumiem jeśli nie będziesz chciała się mnie znać, bo nie zachowywałem się w stosunku do ciebie dobrze, ale naprawdę mi na tym zależy. Przez ten tydzień dużo myślałem i tak zastanawiam się jak ja mogłem cię tak traktować. Byłem tak zaślepiony nienawiścią do ciebie, że nie zauważyłem jaka jesteś świetna. W sumie to ja nigdy cię nie nienawidziłem po prostu byłem za dumny, by to przyznać. Wszyscy próbowali mi wmusić, że cię lubię, nie, nienawidzę,że przez to wszystko nie umiałem przyznać nawet przed samy sobą, że cię bardzo lubię. Więc uczynisz mnie najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi i zostaniesz moją przyjaciółką.- Jestem w szoku, ale chyba warto dać mu szanse. Racja nie był w stosunku do mnie za miły, ale nie byłam lepsza. Można powiedzieć, że obydwoje jesteśmy tak samo winni. Więc należy mu się szansa.
-Tak, zostanę twoją przyjaciółką. - Powiedziałam, a blondyn mnie przytulił.

~Luke~
Sytuacja została opanowana. Udało nam się kupić inny tort. Ten wygląda tak:
 ( tylko zamiast 23 było 19)
Mieliśmy wielkie szczęście. Mam nadzieje, że i ja będę miał szczęście na tej imprezie i uda mi się wreszcie zaliczyć Kat. Muszę przyznać, że w tej sukience wygląda naprawdę podniecająco. Naprawdę dla jej dobra niech lepiej pójdzie i się przebierze, bo ręczę za siebie,a to co chcę zrobić jej na pewno się nie spodoba. To znaczy nie spodoba jej się na początku, bo później będzie błagała mnie o więcej oczywiście. Dobra wszyscy już dotarli, no oprócz Rockiego i Nicoli. Dostałem smsa od Rockiego, że są już blisko. 
-Dobra Ludzie zaraz będą chowamy się. - Krzyknąłem i każdy schował się w swojej kryjówce.
-Rocky czemu przyszliśmy tu? - Zapytała moja siostra. Chłopak nie zdążył jej odpowiedzieć, bo wyszliśmy z kryjówek i głośno krzyknęliśmy
-Niespodzianka!!!!

---------------------------------------------------------------------------------

Bardzo wam dziękuje, za te 6 komentarzy. To naprawdę motywuje do pisania. Dacie radę pod tym dobić do 10 komentarzy? Wierzę w was misie, wierze, że dacie radę.
Impreza miała, być w tym, ale doszłam do wniosku, że jeszcze nie czas. Co myślicie o prezencie Rockiego. Podobałby się wam taki prezent? A o wyznaniu Rossa? Kto się tego spodziewał?
I co myślicie o stosunkach Kat i Luka? Co byście zrobili na jej miejscu.
A więc kiedy będzie rozdział zależy od was, od liczby komentarzy.
Liczę na was misie.
Oczywiście przepraszam za błędy.
Jak tam mijają wam wakacje. Nie wiem czemu, ale jakoś tych wakacji nie czuję. 
Zapewne poczuje je dopiero pod koniec sierpnia, ale co tam.
Gdzie się wybieracie, albo gdzie byliście?
Do napisania.

niedziela, 5 lipca 2015

Rozdział 7 ,, Droga z piekła jest cholernie długa"

Bardzo proszę, żeby każdy kto przeczyta ten rozdział skomentował to dla mnie dużo znaczy!!!!


Ten rozdział dedykuje oczywiści Basi W która jest ze mną od mojego pierwsze go bloga ( mam nadzieje, że w tym się choć trochę poprawiłam).
I mojej nowej czytelniczce  Patiii ♥
Jak również pewnej wrednej osobie która miała tego nie czytać jest nią oczywiście Angelka.




,,Żyjmy tak, 
żeby po naszej śmierci
nawet grabarz płakał.''

~Katherine~
-Czy mógłbyś przestać gadać jak stara baba które siedzi w kolejce do lekarza chociaż nic jej nie jest i pomóc mi wybrać tort na urodziny twojej siostry. Twa historia o tym jak to poderwałeś dziewczynę bardzo mnie urzekła, ale teraz mi pomóż.  - Warknęłam zła. Boże mam go serdecznie dość. Gdyby nie fakt, że nie widzi mi się siedzenie w  więzieniu już dawno ktoś, by znalazł zwłoki tego idioty w lesie. Jak, by tak zrobić morderstwo doskonałe, bez żadnych śladów. Mafii to się jakoś udaje to i mi się uda. No, co ja wcale gorsza nie jestem jak jeszcze poprosiła o pomoc Nicole, ona jest geniuszem. Oczywiście nie powiedziałabym, że to chodzi o jej brata, bo inaczej, by mi nie pomogła. Jestem genialna.
-Nie denerwuj się tak kotek. Przecież doskonale wiem, że chciałabyś być na miejscu tej dziewczyny. - Uśmiechnął się łobuzersko. 
W tej chwili moim jedynym moim marzeniem jest zetrzeć ten jego cholerny uśmiech z tej jego cholernej buźki.
-Zamknij się, bo moja pięść zaraz wyląduje na twojej buźce i już nie będzie taka piękną. -Znowu warknęłam do niego. Matko! Nikt tak jak on nie potrafi wyprowadzić mnie z równowagi.
-Wiedziałem, że na mnie lecisz. Czyli uważasz iż mam piękną buzię hmm. - Ugh jak ja go nienawidzę,
-Naprawdę, tylko to zapamiętałeś z mojej wypowiedzi. Jesteś idiotą Hemmings. - Boże daj mi siłę, żebym wytrzymała z tym oto kretynem.
-Nie dramatyzuj kicia obydwoje wiem, że marzysz o tym, żebym zaspokoił twoje potrzeby seksualne, ale nie wiesz jak mnie o to poprosić. Spokojnie nie musisz zgadzam się. - Człowieku co mówisz, że cie chce, że co? Z nim jest coś nie tak. Ja to wiem
-No chyba cię coś w spodnich swędzi Hemmings.  Już wlałabym pocałować kaktus. - Błagam wybierzmy ten tort, żebym mogła się od niego uwolnić.
-A wiesz, że nawet swędzi, to co podrapiesz mnie? Albo może poczekamy do nocy i zrobimy coś, co przyniesie przyjemność nam obydwu. Co ty to? - On jest nie znośny.
-W twoich snach blondi. Wybrałam tort numer siedem, a teraz idę zamów i nie pomyl numerków, bo cię uduszę. - Powiedziałam i wyszłam. Ten tort był piękny wyglądał tak:
Zastanawiam się jak ja wytrzymam te przygotowania do urodzin. Na szczęście urodziny są już jutro, ale Luke dzisiaj przeszedł samego siebie. Nigdy taki nie był, no chyba, że dla tych głupich dziewczyn które idą z nim do łóżka. O nie. Jeśli on chce zrobić to co wydaje mi się, że chce to może zapomnieć ja się nie dam. O  nie ja taka łatwa nie jestem, a poza tym on jest moim wrogiem numer jeden. Nigdy w życiu mu się nie dam, a po za tym on też mnie nienawidzi więc co go tak naszło? Ja już nic nie rozumiem. Dobra Katherine daj spokój jutro wszystko wróci do normy i będzie się kłócić jak zawsze, a on nie będzie próbował zaciągnąć cię do łóżka.

~Luke~
Katherine jest urocza myśląc, że mi się nie odda, ale ona nie wie, że ja zawsze dostaje to czego chcę, a teraz chcę ją. Oczywiście wciąż jej nienawidzę, ale jak zobaczyłem ją wczoraj w stroju kąpielowym jaką ona niezłą figurę. Nie dość, że mu super ciało, to jest tak bardzo podniecająca, że od wczoraj nie myślę o niczym jak o tym by ją przelecieć. Gdy to się stanie będziemy mogli wrócić do naszych wcześniejszych relacji tylko ona najpierw musi mi się oddać. Jakie ja mam szczęście, że mieszkamy razem i jeszcze urodziny mojej siostry. Oj tak on będzie moja i będzie cholernie głośno krzyczała moje imię. już ja oto zadbam. Ciekawe jak tam Rocky. Niestety, ale to jemu przypadła rola, żeby zająć czymś moją siostrę dzisiaj i jutro. Miały to zrobić Delly i Maia, ale one poszły dzisiaj kupić jej jakiś prezent. W sumie dziwny jest fakt, że Rocky jako pierwszy kupił jej prezent. Co ja gadam to nie jest w ogóle dziwne zwłaszcza, że on jest w niej szaleńczo zakochany. Ich relacje nigdy nie należy do świetnych, ale jakieś trzy lata temu gdy ten idiota zdał sobie sprawę, że jest zakochany w mojej siostrze zamiast naprawić ich relacje jeszcze bardziej je pogorszył. Idiota liczył, że tym sposobem się od kocha, a prawda jest taka, że z każdym dniem kocha ją coraz bardziej. No, ale co zrobisz, nic nie zrobisz.

~Nicola~
Czemu ten idiota cały czas za mną łazi. Mam go już serdecznie dość. Ugh. Czemu ja mam takiego pecha?
-Rocky co tym ode mnie chcesz? - Zapytałam, bo mam go już po dziurki w nosie.
-No dobra. przegrałem zakład z Lukiem i muszę spędzić z tobą czas dzisiaj i jutro więc nie utrudniaj mi tego księżniczko. - Powiedział zły. Przyrzekam zabije moje brata i wiem kto mi w tym pomoże. Jak tylko powiem Katherine to zaraz mi pomoże.
-Niech ci będzie,ale pod jednym warunkiem nie mówisz do mnie księżniczko, więc co będziemy robić? - Zapytałam przegrana.
-Nie wiem. Co powiesz na kino? - Zapytał śmiesznie poruszając brwiami.
-Czemu nie? 

* Godzinę później *

Film był super jestem mega ciekawa czy główna bohaterka wybaczy chłopakowi i będą razem. Muszę się na niego wybrać z dziewczynami, by poznać zakończenie, bo przez Rockiego  wywali nas z sali. Ten idiota komentował cały film i zrobił, że wzruszającego filmu romantycznego komedie. Oczywiście ja jak to ja musiałam śmieć się z tego, co mówił, a to z kolei nie spodobało się innym więc nas wywali.
-Przez ciebie wywali nas z sali, a ja chciałam poznać zakończenie filmu. - Powiedziałam udając oburzenie.
-Przez mnie. To ty śmiałaś się tak głośno, że nas wywali. - Odpowiedział również udając oburzenie.
-Mogłeś mnie nie rozmieszać. - Pokazałam mu język.
-Pff jasne wszystko najlepiej zgonić na mnie. Rocky kozłem ofiarnym. Czuję się czarną owcą w tym stadzie baranów. - Westchnął teatralnie i starł niewidzialną łzę.
-Nie chcę nic mówić, ale sam sobie dobrałeś tych baranów. - Zaśmiałam się z jego oburzonej miny.
-Oj nie dąsaj się, co powiesz na gofry? -Zapytałam, nie powiem zrobiłam się głodna.
-Na gofry zawsze się zgodzę. Choć my.

~Ross~
Jakim ja jestem idiotą, Jak ja mogłem mówić te wszystkie przykre rzeczy Laurze. Gdybym tylko wcześniej wiedział do czego zostały zmuszone na pewno zachował bym się inaczej. Ciesze się, że poszedłem na tamtą imprezę i Nicola mi to wszystko powiedziała. Teraz muszę naprawić swoje kontakty z Laurą. Zwłaszcza, że ten człowiek, co je do tego zmusił jest w mieście. Dobrze jej teraz nie ma. Czemu ja się w ogóle tak bardzo nią przejmuje. Przecież nie jest w niej zakochany, prawda? Nie nie jestem.Mam większy problem który są Luke i Rocky.Jak mam z nimi przebywać skoro wiem co wycierpiała siostra Luka, a miłość mojego brata. A może tak, by im powiedzieć. Nie Ross nie możesz dałeś jej słowo, że nikt się o niczym nie dowie nawet dziewczyny. Nikt nie może wiedzieć, że ja wiem. Musze zająć czymś myśli. Najlepiej sposobem jak przekonać do siebie Laurę. Tak to jest całkiem dobry pomysł.

~Maia~
Spędziłyśmy z Rydel jakieś dwie godziny na zakupach, ale wreszcie udało nam się kupić prezent dla Nicoli ja wybrała jej taki zestaw:
A Delly taki:
Tak zakupy uważam za udane. Mam wielką nadzieje, że jej spodoba. Bo mi oba zestawy mega. Są prześliczne. Ona będzie wyglądała w nich prze cudnie.
-Nicola będzie wyglądała ślicznie w tych zestawach. - Powiedziałam.
-Oczywiście jak Rocky ją w którym zobaczy to mu stanie...
-Rydel! - Krzyknęłam. Matko jakie ona ma myśli.
-Chciałam powiedzieć serce. - Usprawiedliwiała się.
-Mhm ja już cie znam. - Ona tak zawsze musi. Co ja mam zrobić z tą dziewczyną.
-Dobra daj już spokój i chodź do domu, bo nie mam już siły. - Zgadzam się. Jestem padnięta te zakupy były męczące.

Kartka z pamiętnika


-Bolało jak spadłaś z nieba.
Czy tylko dla mnie takie teksty są mega żałosne. No ludzie kto to w ogóle wymyślił? To może zacznijmy od początku. Idę sobie na spacer Velvet  jak każdy normalny spokojny ( tak czasem jestem spokojna) człowiek spaceruje sobie po parku, aż tu nagle podchodzi do mnie napakowany, łysy z tatuażami koleś z miną wszystkie laski w okolicy moje ( wszystkie ślepe, głuche i nieme oczywiście te cech naraz) i wyjeżdża mi z tym tekstem. Przytoczę tu całą rozmowę. O! Zapiszę ją na kolorowa.
Róż - me  Czerwień - idiota
-Bolało jak spadłaś z nieba?
-Bolały mnie nogi, bo droga z piekła jest cholernie długa.
-Ostra lubię takie to co powiesz kolację dzisiaj?
-Z idiotami się nie umawiam.
Niby taki macho, a przestraszył się Velvet, bo to właśnie ona mnie od niego uratowała. No jak można bać się takiego słodkiego pieska jak Velvet. Ona, by muchy nie tknęła.
Dzisiaj stało się coś dziwnego i spędziłam dużo czasu z Rockym i wcale się pokłóciliśmy. Okej to było dziwne. Dzisiaj  byłam miła dla dwóch Lynchów. Rano dla Rossa który na szczęście przyrzekł, że nikt się nie dowie, zwłaszcza dziewczyny. Gdyby się dowiedziały, że mu powiedziałam to by mnie zabiły.
Nawet nie mam weny, że tu pisać. Dobra idę spać.

---------------------------------------------------------------------------------
Były komentarze jest i rozdział. Mam do was prośbę komentujcie, bo naprawdę motywuje i daje chęci do pisania.  Od iloci komentarzy pod tym zależy dzień w którym dodam następny.
Rozdział 8 będzie przełomowy w relacjach jednej z par ( co znaczy, że ich relację będą dobre) jak i jedna z par zrobi rzeczy których na drugi dzień będzie bardzo żałować.
Co myślicie o taki Luku, mam nadziej, że się wam podoba, bo teraz będzie taki bardzo często. 
Kto obstawiał, że tajemniczym ,,R'' jest Ross. Mam nadziej, że kogoś  zaskoczyłam.
Jeszcze raz proszę komentujcie to naprawdę motywuje do pisania.
Przepraszam za błędy, ale naprawdę nie mam siły ich sprawdzać nie ma to jak być chorym w wakacje. Kto tego nie lubi. 
Do napisania kociaki c:

wtorek, 30 czerwca 2015

Rozdział 6 ,, Cycki do przody, tyłek do tyłu i idziemy na wojnę...''


,,Ludzie potrafią uwierzyć
w każdy cytat znaleziony'
w internecie.''

Kartka z pamiętnika.


  Moje życie to jedna wielka pomyłka ogromna, wielka, pomyłka. Dlaczego muszę być taką idiotką. Wczoraj popełniłam największy błąd w całym moim życiu. Poszłam na tę cholerną imprezę. I co zrobiła mądra Nicola? Co mogła  zrobić. Oczywiście się upiła. Ale to nie jest najgorsze, najgorsze jest to co pod wpływem tego alkoholu zrobiłam. Nie mówię o tym, że pół naga tańczyłam na róże ( co jakby nie patrzeć nie jest takie złe, tańcząc na róże zarobiłam 2 tysiące dolarów c: ), o tym, że całowałam się z jakimś obleśnym typem i o tym, że tańczyłam na barze w samej bieliźnie, ale o tym co powiedziałam pewniej osobie. Powiedziałam jej swoją największą tajemnice. Powiedziałam jej, to co wydarzyło się parę lat temu. Najgorsze jest to, że zna całą prawdę. Wie o tym o czym nie wiedział nikt inny. to osobą jest R
-Nicola choć na obiad. - Krzyknął Luke.
-Już idę.
Skoro Luke zrobił obiad z własnej nie przymuszonej woli to może oznaczać tylko jedno. Menda jedna coś ode mnie chce. Cóż jeśli mam to zrobić to musi być naprawdę dobry obiad.
-Kathrin nie ma? - Zapytałam ciekawa.
-Wyszła z tymi ćwokami. - Odpowiedział. 
Matko jak on mnie wkurza. Jak może nazywać tak moich przyjaciół ja jego nie obrażam. No przynajmniej nie wszystkich.Jestem tylko wredna dla Rockiego, ale on dla mnie też, a Luke dla wszystkich. Cham on myśli, że mu w czymś pomogę haha dobre żarty.
-Mógłbyś nazywać uch po imieniu. Jace i Caleb. Nie pomogę ci w tym w czym  chciałeś żebym ci pomogła. A ten obiad wsadź se w dziurę pod plecami Idę na spacer z Velvet tylko ona mnie rozumie. - Warknęłam i wyszłam. ( Velvet to pies Laury jest u Nicoli na czas wyjazdu Laury)
Spokojnie Nicola wdech, wydech, wdech, wydech. Musisz wymyślić co zrobić z R... on nie może tego nikomu powiedzieć, a najgorsze jest to, że on jako jedyny wie wszystko. Dlaczego ja wtedy musiałam tyle wypić. A trzeba było się słuchać księdza który po spowiedzi w pokucie kazał ci przestać pić i unikać kontaktów  z szatanem ( czytaj Rockym). Trzeba było go słuchać to nie byłabym tu gdzie teraz jestem nie musiałabym się niczym martwić.Ale nie ja jestem mądrzejsza, ja wiem lepiej. No właśnie nie wiem lepiej, nie jestem mądrzejsza jestem głupsza, ale to i tak nic nie da. Czasu się już nie cofnie, a szkoda bo gdyby się dało to ja z chęcią. Nie ważne jakie byłby po tym powikłania. Tylko co ja mam teraz zrobić. Wiem za dzwonie do niego i umówię się z nim na kawę i będę błagała, żeby nikomu nie powiedział. Mam nadzieje, że już tego nie zrobił.
~ Laura ~
Nie wiem co uwielbiam bardziej Włochy czy Włochów, ale chyba to drugie. Matko jakie tu są ciacha, aż chciało by się każdego schrupać. Boże Laura zamieniasz się w Rydel i Maie  które podniecają się każdym napotkanym facetem, ale co zrobić jestem w końcu we Włoszech. Idealne miejsce na nic nie znaczący flirt. Włosi są mega słodcy, ale z tego co słyszałam to duża ich część lubi wykorzystywać turystki z resztą nie tylko Włosi. Urocze prawda? A teraz tak szczerze. Jeśli dziewczyna jedzie ze złamanym sercem na wakacje, to bardzo często z tych wakacji wraca ze złamanym sercem, ale teraz przez inną osobę. Zastanawiam się czy facetów bawi to, że te dziewczyny cierpią, daje im to satysfakcje czy coś innego. Takie zachowanie jest mega dziecinne. Przypomniał mi się pewien cytat ,,Chłopak powie ci, że cie kocha, mężczyzna to pokaże''. Coś w nim jest. No bo powiedzieć komuś, że się go kocha tylko po to, żeby ta osoba się z tobą przespała to nic trudnego, ale pokazanie jej, że ci na niej zależy jest już trudniejsze, No, bo jeśli komuś zależy tylko i wyłącznie na seksie to nie będzie się trudził, żeby udowodnić tej drugiej osobie swoją miłość to nie ma sensu. Łatwiej jest tej osobie poszukać kogoś innego. Lecz jeśli naprawdę kocha się drugą osobę to zrobisz wszytko, aby udowodnić jej swoją miłość. Ponieważ wtedy czas nie ma znaczenia, liczy się tylko druga połówka i jej szczęście. Prawdą jest, że jeśli się kogoś naprawdę kocha to chce się szczęścia tej osoby, nawet jeśli oznaczało by to bycie z kimś innym niż z tobą. Bo taka jest miłość. Pokręcona, trudna, pełna smutku, żalu, ale, też radości i zabawy.Nie ma chyba osoby która nie chciała by jej doświadczyć. 
~ Katherine ~
Siedzimy w domu i planujemy przyjęcie niespodziankę dla Nicoli. W końcu niedługo ma urodziny. Planuje ja, Lex, Car, Caleb, Jace i niestety Luke. Nienawidzę go, ale to jego siostra i to on pozbył się jej z domu.Jest jeszcze Laura, ale z nią gadamy przez skypa. Menda wraca tego samego dnia co jest impreza i się za dużo nie napracuje, bo przyjdzie na gotowe i jedyne co będzie musiała to krzyknąć ,,niespodzianka'', a ja biedna muszę użerać się z Lukiem. Jeszcze ta blond flądra podważa mój autorytet, MÓJ. No jak tak można. On nie może zrozumieć, że tylko jedna osoba może rządzić i oczywiście to muszę być ja.
-No więc jaki jest plan, co robimy? - Zapytała Lex.
-A więc plan wygląda następująco: Imprezę robimy tutaj, ja już zrobiłam listę gości więc spoko. Lex zajmuje do południa Nikki, Caro idzie odebrać tort i babeczki, Caleb i Jace robicie zakupy, a ja i blond flądra sprzątamy i dekorujemy domu. -  Powiedziałam.
-Genialny plan. - Pochwalił mnie Caleb na co ja odpowiedziałam uśmiechem. 
Cieszę się podoba im się mój plan. Nie spałam przez pół nocy, żeby rozplanować, co kto będzie robił i, aby zrobić listę gości.
-Jak mnie nazwałaś pokrako? - Zapytał Luke.
-Boże Luke czy chociaż mógłbyś nie zachowywać się jak dziecko? - Zadrwiłam z chłopaka. 
-Nie kłocie się. Lepiej pokaż listę gości.
Lista gości na urodziny Nicoli:
#Oczywiście my ( osoby co to organizują c: ) + Lau
#Lucy
#Amanda
#Angelika
#Kris
#Ty
#Anabel
#Ewa
#Rydel
#Maia
#Vanessa
#Ross
#Riker
#Ell
#Rocky
#Richard
-Wiesz Luke jesteś idiotą skro zaprosiłeś swoich przyjaciół, a zwłaszcza Rockiego na jej urodziny. - Warknęłam do chłopaka.
Dobra mogą być wszyscy tylko nie Rocky. Przecież on dobrze wie, że oni się nienawidzą, ale co z  tego i tak zaprosił go na jej urodziny. To być jej święto nie jego. Lecz co to obchodzi tę blond cizie. Z każdym dniem moja nienawiść do niego się potęguje. Czy to aby na pewno normalne.
-Sorry, ale nie sądzisz, że to byłoby głupie gdybym zaprosił wszystkich, a jego nie. - Próbował się bronić. Właśnie próbował słowo klucz. Bo to, że próbował nie znaczy, że wychodziło mu to dobrze.
-Równie dobrze mogłeś nikogo z nich nie zapraszać nic by się nie stało. - Odpowiedział.
-Dobra dajcie już spokój. Luke z nim pogada, żeby w ogóle nie odzywał się do Nicoli i będzie dobrze. - Wtrąciła się Caroline.
~Rydel~
-I jak tam twoje z sprawy z Ellem? - Zapytała mnie Mais.
-Nijak. On cały czas traktuje mnie tylko jak przyjaciółkę. Naprawdę straciłam już nadzieje, że nasza relacja wykroczy kiedyś poza granicę przyjaźń. Jedyne co mi pozostało, to cieszyć się, że mogę być chociaż jego przyjaciółką. - Powiedziałam załamana.
-Nie przejmuje się. Niedługo jest impreza dla Nicoli załatwię wszystko tak, żebyście mogli sobie spokojnie porozmawiać i nikt nie będzie wam przeszkadzał. - Jak dobrze mieć taką przyjaciółkę ja Maia szkoda tylko, że w tej sytuacji nie da się nic zrobić.
-Maia on tą imprezę zabiera Kelly. Nie mam z nią szans. Jest ode mnie ładniejsza, zabawniejsza, ciekawsza, ma lepsze ciało w sumie to we wszystkim jest ode mnie lepsza. - Odpowiedziałam załamana. 
-Kelly wcale nie jest od ciebie lepsza dramatyzujesz. Wybierzemy ci jakieś seksi ciuszki i Ell zobaczy co stracił. Zobaczysz będzie cię błagał na kolanach o ratkę, tylko nie zgadzaj się od razu podtrzymaj go trochę w niepewności.- Poleciła dziewczyna.
-Łatwo ci mówić. Wiesz, że ona jest teraz u nas na grillu. Nie dam rady tam iść. - Muszę zaszyć się w pokoju i poczekać , aż sobie pójdzie, tak to dobry plan,
-O nie, nie moja panno. Pójdziesz tam i pokarzesz jej, że nie zadziera się Rydel Lynch. A teraz cycki do przodu, tyłek do tyłu i idziemy na wojnę o serce Ella.

* W tym samym czasie*

~Ell~
-Nie rozumiem stary, skoro kochasz naszą siostrę to czemu przyszedłeś to z Kelly? - Zapytał Ross.
-Bo Delly traktuje mnie tylko jak brata,a nie wiem czy wiecie, ale nie umówi się z bratem. - Powiedziałem załamany. W sumie to nawet sam nie wiem, czemu zabrałem tu Kelly. Ona nie jest nawet w połowie tak cudowna jak Rydel, ale co zrobić jak Dels mnie nie chce, no chyba,że jak przyjaciela. Nie sądziłem, że przyjaźń z dziewczyną którą się kocha  będzie takie trudne. Na razi nie jest źle. Przecież jak ona przyprowadzi do domu jakiegoś kolesia to ja się chyba normalnie załamie.
-Rób ja uważasz, ale moim zdaniem powinieneś powiedzieć jej co czujesz. - Polecił mi Rocky.
-Zgadzam się z nim. Jak będziesz ukrywał uczucia do mojej siostry ona znajdzie sobie kogoś kto będzie umiał wyznać co czuje.
~Narrator~
-Co powiesz Josh na odwiedzenia naszej solenizantki i jej uroczych przyjaciółkę. Pewnie za nami tęsknią, a może za tym co robiły...

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Nareszcie wakacje. Będę miała więcej wolnego czasu na pisanie. Bo w roku szkolnym teraz może być różnie zwłaszcza, że idę do 3 gimnazjum, a co za tym idzie sprawdziany i wybór szkoły. Teraz przede mną najgorsze rok w gimnazjum.  Sprawdziany, wybór szkoły, masa nauki, bo te oceny będą się najbardziej liczyć. Ale koniec o szkole pogadajmy o wakacjach jakie macie plany na wakacje?
Mam nadzieje, że będzie mieć udane wakacje i nie będzie się w ogóle nudzić.
Rozdział 7 dodam wcześniej jak tu będzie minimum 5 komentarzy jak nie to dopiero we wtorek, bo ten tydzień mało co będę mieć czas, ale jeśli w swój poświęcicie na napisanie komentarza to ja też mogę swój poświęcić.
Jak myślicie komu się Nicola wygadała.
Do napisania c:



niedziela, 21 czerwca 2015

Rozdział 5

~Kat~
Słoneczko świeci, ptaszki śpiewają, żyć nie umierać. Idealna pogoda na obmyślenie planu zemsty na Luku. Jakim cudem Nikki i on są rodzeństwem. Ona jest cudowna, a on szkoda gadać.Ale zemsta będzie bardzo słodka i przyjemna. Będę się rozkoszować jego cierpieniem. To cudowna przyjemności. Blond idiota nauczy się że Katheriną Pirce się nie zadziera.Będzie mnie błagał o przebaczenie. Mam już plan A,B,C każdy wie jak alfabet leci. Zawsze jestem przygotowana i mam masę planów co znaczy, że ja zawsze wygrywam. Każdą wojnę. Jestem księżniczką intryg. Niestety, ale jest ktoś lepszy ode mnie. Na moje szczęście przyjaźnie się z tą osobą i wiem że Nikki nigdy by mnie nie skrzywdziła. O dziewczyny przyjechały Caroline i Lex postanowiły nas odwiedzić i powiedzieć o czymś mega ważnym.
-To o czym chciałyście nam powiedzieć? - Zapytałam ciekawa.
-A gdzie Lau? - Odpowiedziała pytaniem na pytanie Lexi.
-Pojechała z rodziną do Włoch na tydzień.
-Trudno ta wiadomość jest zbyt ważna. On wrócił. Ten przez którego tak cierpiałyśmy wrócił i albo chce nas do tego znowu zmusić, albo szuka nowych. Nieważne co chce zrobić i tak musimy go powstrzymać. - Powiedziała Caroline.
-Zgadzam się. - Dodałam
-Też tak uważam i pomogę wam wymyślić jakiś plan, ale mój kochany brat coś ode mnie chce. Pogadam z nim i wrócę tu i coś wymyślimy. - Powiedziała Nikki.

*Wcześniej*

~Rocky~
-Zack jest w mieście. - Powiedział Luke.
My chyba naprawdę nie mamy za dużo problemów skoro wciąż dochodzą nowe. Nie miał kiedy wrócić. Teraz kiedy wszystko się wali. Ma to wyczucie. Zack jest najgorszą osobą jaką znam. Moja siostra zaczęła się z nim spotykać i strasznie się zmieniła. Teraz wróciła do normy.Ale wcześniej. Zmusił do brania narkotyków i potem się zaczęło kłamstwa, imprezy,alkohol,narkotyki, seks w  toaletach na imprezie. Ale on wyjechał i wróciła moja dawna siostra. Wszystko wróciło do normy, ale Zack wrócił, a to równa się kłopotom. Musimy go powstrzymać, albo raczej  zrobić coś, żeby wyjechał z miasta natychmiast. Tylko co?
-Musimy zrobić wszystko, żeby wyjechał z miasta zanim spotka się Dell.
-Jest tylko jedno wyjście. Musimy podpisać pakt z Diabłem - Powiedział Luke.
-Nie ma innego wyjścia? - Chciał upewnić się Ross.
-Niestety, ale nie. - Opowiedział Ell - Musimy zrobić wszystko, żeby odpuścił Dell i dał jej święty spokój. Nie możemy  dopuścić, żeby on ją znowu zmienił. Nie dopuszczę do tego.
-Skoro nie ma innego wyjścia. Dzwoń po diabła yyy to znaczy siostrę. - Powiedział Rocky do Luka.

*Później*

~Narrator~
-Czego ode mnie chcecie pawiany? - Zapytała dziewczyna.
-Pomocy. - Odpowiedział Rocky.
-Tego się domyśliłam idioto. W jakiej sprawie jestem wam potrzebna?
-Chodzi o to, że do miasta wrócił wrócił dawny chłopak Dell Zach Forbs i musimy zrobić wszystko by wyjechał jak najdalej. Musisz nam pomóc proszę. - Powiedział Ell.
-Pod pewnym warunkiem. W pomożecie mi w innej sprawie, ale nie będzie zadawać żadnych pytań. - Zażądała.
-Zgoda. - Powiedzieli równocześnie.
-Co mamy robić? - Zapytał Ross.
-Kupicie bilet do Dubaju w jedną stronę, a resztę załatwię ja.

*Przed domem Zacka*

Nicola stoi przed drzwiami chłopaka i czeka, aż ktoś jej otworzy.
-Witaj misiaczku. Tęskniłeś? - Dziewczyna uśmiechnęła się złośliwie.
-Co ty tu do cholery robisz? - Zapytał wściekły.
-O to chyba ja powinnam zapytać ciebie. Co robisz w LA. Nie taka była umowa miałeś wyjechać i nigdy nie wracać. Bilet w jedną stronę chyba coś znaczy nie? - Powiedziała wkurzona.
-Muszę się z kimś spotkać. Umówiłem się z dawną znajomą. -  Powiedział miło.
-Wiem z Rydel. Przykro mi miśku, ale nie spotkasz się ze swoją blond lalą, bo chyba nie chcesz żeby policja zobaczyła nagranie. Oczywiście, że tego nie chcesz. Więc tu masz bilet pakujesz się i za dwie godziny cię niema. A zapamiętaj sobie nie jestem biurem podróży i jeśli dowiem się, że znowu wróciłeś do LA to nie zawaham się pójść z tym nagraniem na policje. - Powiedziała i poszła. Po odejściu paru kroków zadzwoniła do Lexi.
-Lex, za to, że pomogłam mu i ty małpom oni pomogą nam.
-A jak zaczną zadawać pytania?
-Nie zaczną to jest w naszej umowie. Pomogą nam i nie będą o nic pytać.
-To dobrze. Wiesz jaki ten plan jest ważny. Od niego zależy nasza pszyszłość. Wszystko musi się udać.
- Spokojnie wszystko się uda.  May tydzień żeby ich przygotować. Może wyjazd Lau nie był taki. Nie zrobimy tego bez niej czyli mamy czas na przygotowanie chłopaków do zadania.
~Nicola~
Drogi Pamiętniku.
Mam ogromny problem, a właściwie mamy z dziewczynami, ale to nie jet najgorsze. Najgorsze jest to co zrobiłam żeby zapomnieć. Chociaż to co zrobiłam nie było w cale talie złe jak to z kim to zrobiłam. Tak dla zapomnienia zrobiłam to z Rockym w na imprezie na której byli w toalecie. Nie jestem złym człowiekiem.Muszę zrobić coś dobrego. Idę do spowiedzi.  Ta to może mi pomóc.
To papatki pamiętniku.
Muszę się tylko przebrać.
Ten strój jest idealny. W sumie wszystko jest lepsze od piżamy jeśli idziesz do kościoła.
-Wychodzę! - Krzyknęłam.
-Gdzie? - Zapytał brat.
-Do kościoła.
~Luke~
Okeeeej????
-Gdzie ona poszła? - Zapytała Katherina.
-Do kościoła. - Po mojej odpowiedzi prawie jej oczy  wypadły.
-Jak to do kościoła. Przecież ona nawet wierząca nie jest. Nie wydaj ci się, że to jest dziwne? - Powiedziała dziewczyna.
-Zgadzam się to jest bardzo dziwne...


Mam nadzieje, że jest tu jeszcze ktoś i to czyta. Bardzo przepraszam, że nie pisałam tak długo, ale naprawdę nie miałam na nic czasu. Wiem, że rozdział nie jest ciekawy, ani długi, ale obiecuje się poprawić z następnym. Naprawdę przepraszam, ale nie  miałam czasu na pisanie bloga, na czytanie innych i wiele innych spraw.
Do napisania c:



piątek, 12 czerwca 2015

PRZEPROSINY

Bardzo was przepraszam za bark rozdziału, ale nie miałam teraz czasu przez szkołę. Wystawianie ocen, poprawki. Na szczęście oceny już wystawione i będę miała czas na napisanie czegoś. Postaram się dodać rozdział jeszcze w tym tygodniu, ale możliwe, że będzie dopiero w przyszłym. Jeszcze raz was przepraszam, ale na prawdę nie miałam czasu na pisanie nawet króciutkiego rozdziału. Mam nadzieje, że mi wybaczycie.

środa, 27 maja 2015

Notka + Niespodzianka

Notka
Mam do was bardzo ważne pytanie czemu nie chce komentować? To jest, aż takie okropne? Nie podoba wam się coś, bo jeśli tak napiszcie co to ja poprawię. Naprawdę zastanawiam się nad odejściem z bloggera. Nie wiem czy wiecie, ale komentarze naprawdę motywują do pisania. Napisanie komentarza nie zajmuje, aż tak dużo czasu. Nie wymagam od was wypracowania na 500 słów i zawsze pozytywnych komentarzy, bo wiem, że moje opowiadanie nie jest idealne. No, ale jeśli coś wam się nie podoba to napiszcie, a ja spróbuję to naprawić. Ponieważ naprawdę coraz częściej myślę nad odejściem.
Oczywiście bardzo dziękuje Ewcia :*, Basia W i Zuzanna Kazimiersk  za to że komentują każdy rozdział.





One shot


-Mógłbyś nie zachowywać się jak szczeniak! - Krzyknęła zła dziewczyna.
-Ja zachowuję się jak szczeniak? Ja? Chyba coś ci się pomyliło kochanieńka. Ja przynajmniej nie robię ci awantury o nic!  -Warknął zły.
-O nic?Do cholery czy ty się słysz? Dziwisz mi się? Mam 24 lata i jestem kochanką kolesia który miał już dawno zerwać ze swoją dziewczyną, a ty co robisz oświadczasz się jej! - Znowu krzyknęła.
-Daj spokój. Powiedziałem ci, że z nią zerwę i to zrobię, ale nie mogę teraz. Czekam na odpowiedni moment. - Odpowiedział spokojnie.
-A niby kiedy to nastąpi. Za rok, dwa, trzy lata. Wiesz co myślę, ty nie masz zamiaru z nią zrywać, a ja jestem ci potrzebna tylko do pieprzenia, bo wiesz, że ona tylko po ślubie!!!
-Wiesz, że to...
-Nie ja już nie wiem. Dam mi spokój. Zadzwoń jak już z nią zerwiesz. Pa Ross. - Warknęła i wyszła trzaskając drzwiami.
-Laura poczekaj...
*Laura*
Mam go serdecznie dość.Tak teraz pewni każdy myśli, że jestem jakąś wredną suką, zdzirą, puszczalską, małpą bez uczuć, ale on miał z nią zerwać już dawno. Oczywiście nie zrobił tego, a na dodatek oświadczył się jej. Niby wiem, że to jego rodzice naciskali na ślub, ale co z tego mógł posłuchać rodzeństwa. Sprawa wygląda tak jego rodzice uwielbiają Ally i mażą o tym, żeby byli razem, a jego rodzeństwo i najlepszy przyjaciel chcą, żeby był ze mną.Oczywiście nikt z nich nie wie o tym co nas łączy, no oprócz mojej przyjaciółki. Czuję się okropnie robiąc to tej dziewczynie, ale ja go naprawdę kocham. Tylko mam już dość takie chorego związku zwłaszcza, że trawa on już rok. Tak, Ross już rok zdradza Ally zemną, zabawne jest to, że z Allyson jest rok i dwa miesiące. Coś za długo to on jej wierny nie był. Rozumiem, że rodziców trzeba szanować, ale ludzie nie żyjemy w czasach w których to rodzice wybierają nam partnerów, tylko my sami decydujemy o naszym życiu. Jeśli on zerwie zaręczyny z Ally ja do niego wrócę, a jeśli on  z nią nie zerwie to mówi się trudno. Jego ślub jest za cztery miesiące i tyle mu daję  w tym czasie musi wybrać, jeśli wybierze ją to na pewno muszę z stąd wyjechać. Nie wiem jeszcze gdzie, ale pewno daleko od LA. Nie będę w stanie patrzeć na nich jak są tacy szczęśliwi. I jeszcze za trzy dni te głupie urodziny Rydel. Czemu głupie? Bo on tam będzie z nią. Będą grali szczęśliwą i zakochaną parę, a może oni wcale nie grają i Ross tylko udaję, że kocha mnie. Nie wiem sama już co o tym myśleć. Głupi dzwonek. dobra Lau teraz musisz iść bardzo cicho do drzwi, bo to może być Ross. Skradu, Skradu, Skradu, ale ze mnie idiotka. Na całe szczęście to Nicola. Tylko co ona tu robi?
-Hej Lau. - Powiedziała radosna.
-Hej. - Odpowiedziałam i wpuściłam ją do domu. Poszłyśmy do salonu.
-Co się stało, że wróciłaś wcześniej. - W małym skrócie. Nicola jest lekarzem tylko, że ona pracuje w Afryce i innych takich krajach. Uznała, że w takich miejscach jest bardziej potrzebna niż tu  w jakimś szpitalu.Tylko, że miała przyjechać za dwa tygodnie,
-Co się stało , że wróciłaś wcześniej? - Zapytałam.
-Za nim ci powiem obiecaj, że Rocky nie dowie o tym co zaraz ci powiem, i, że wróciłam. - Poprosiła. Okeeej to jest dziwne, a nawet bardzo dziwne.
-No więc przed każdym naszym wyjazdem mamy robione badania. I moje badania krwi gdzieś zaginęły, ale reszta była dobra więc mogłam polecieć. Tylko, że one się odnalazły i okazało się, że mam pasożyta. - Powiedziała, a ja się przeraziłam.
-Da się go jakoś pozbyć? - Zapytałam przejęta.
-Jest tylko jeden sposób. Aborcja. - No przynajmniej... zaraz aborcja. Czyli ona jest w ciąży. Ona chce zabić własne dziecko. O nie, nie pozwolę na to.
-Nie możesz zabić własnego dziecka! - Krzyknęłam.
-I nie mam zamiaru. Zluzuj majty laska. - Odpowiedziała
-Ale sama powiedziałaś, że masz pasożyta, a nie, iż jesteś w ciąży. - Ja już nic nie ogarniam.
-Bo jakby nie patrzeć, to jest pasożyt, ale nie mów mu tego proszę.
-Czemu Rocky ma się nie dowiedzieć. - Przecież on ją kocha, a ona dramatyzuje.
-Wiem, że muszę, ale nie mogę powiedzieć mu czegoś w co ja jeszcze nie wierzę. Jak się z tym oswoję to  mu powiem. Lepiej mów co tam u ciebie. - Musiałaś o to pytać prawda?
-Nic. Dałam Rossowi ultimatum, że jeśli nie zerwie z Ally to o mnie może zapomnieć. - Powiedziałam.
-I dobrze, że wreszcie mnie posłuchałaś. Mogę zostać u ciebie na noc prawda? - Jak ja ją dobrze znam.

***

*Narrator*
Nadszedł dzień którego Laura obawiała się najbardziej. Urodziny Rydel co za tym idzie spotkanie z Rossem i Ally. Nicola  oczywiście nie powiedziała Rockiemu, że jest w ciąży,bo co?
Blondynka od rana jest na nogach przygotowując wszystko na imprezę.Pomagał jej w tym jej chłopak Ell. Teraz Ell zapina wszystko na ostatni guzik, a dziewczyna w tym czasie przygotowuje się. Założyła piękny zestaw:
Ally założyła to:
-Rossy wiesz, że musimy wejść spróbować torty na wesele i wreszcie jakiś wybrać. - Powiedziała słodko.
-Tak. - Odpowiedział niechętnie. Chłopak nie chciał tego ślubu kochał Laurę, ale nie chciał sprzeciwić się rodzicom. Chciał być dobrym synem, ale też kochał Laurę. Chłopak jest rozdarty na dwie strony i nie wie co robić. Ma dość Ally i przygotowań do ślubu które tak naprawdę nie chce.
Laura i Nicola też były już gotowe. Nicola z Rockym  byli już w drodze. Dziewczyna ubrała się w to:
Laura za to wychodziła już z domu ubrana w to:

*Laura*
Jest dobrze są wszyscy z wyjątkiem Rossa i jego przyszłej żony. Fajnie byłoby gdyby w ogóle nie przyszli. Taa marzenie ściętej głowy. Co ja poradzę, że ich widok mnie rani.Chociaż sama jestem sobie winna. Wiedziałam na co się piszę, wiedziałam, że Ross ma kogoś, ale nie wiedziałam, że będzie tak zwlekał z zerwaniem z nią. A może on wcale nie miał zamiaru z nią zrywać, bo zakochał się w niej i potrzebował tylko jakąś naiwną idiotkę do seksu. Brutalna prawda Ally nie prześpi się z nim do ślubu, a on dobrze widział, że mam takich poglądów tylko, że ja naprawdę się w nim zakochałam, w sumie to ja go kocham,a on co bawi się mną i moim uczuciami. Pomyśleć, że kiedyś byliśmy przyjaciółmi. Wie, że jest łatwowierna i wykorzystał ten fakt. Pomyśleć, że po tym jak Bella była z nim tylko dla sławy i rozgłosu pocieszałam go. Fajnie mi  podziękowanie. Myślałam, że jest inny jak widać bardzo się myliłam. Ja to zawsze zrobię z siebie idiotkę.
-Co tam misia? - Zapytała Nikki.
-Nijak. Lepiej powiedz czy powiedziałaś Rockiemu? - Ma się ten talent to zmieniania tematu.
-Jestem w trakcie...
-Zdajesz sobie sprawę, że on to i tak zauważy prawda? Nie wiem, czy wiesz, ale w ciąży się tyje. - Coś czuje, że ona szybko mu tego nie powie.
-Nie przypominaj mi o tym, bo się załamię. Nie chcę być gruba. A Rossem się nie przejmuj. Niedługo przejrzy na oczy żuci tą sikse i ty będziesz szykować się do ślubu, a ja urządzę ci taki wieczór panieński, że aż cellulit się z wrażenia wyprostuje. - Uwielbia ta dziewczynę, ale teraz to się raczej myli.
-Wątpię. A najgorsze jest, że Ally poprosiła mnie, żebym poszła z nią jutro do salonu sukien ślubnych. - Powiedziałam załamana. To nie jest normalne, że będę pomagała wybrać suknie ślubną przyszłej żonie faceta którego kocham. Założę się, że nie ma na świecie bardziej pechowej osoby niż ja. Takie życie to tylko Laura Marano może mieć.
-Dziewczynki nie wiecie kiedy przyjdzie Ross z Allysią? - Zapytała pani Lynch.
-Niestety, ale nie. Myślę, że powinni niedługo. - Odpowiedziała Nicola.
-Kochanie Ross mówił, że się spóźnią, bo jeszcze muszą wejść wybrać tort. Ślub już nie długo. - Czy mógłby pan mi o tym nie przypominać. I on mi mówi, że chce się z nią zerwać i dlatego poszedł wybierać ten pieprzony tort.
-Nawet nie wiecie jak cieszę się z tego ślubu dziewczynki. Ally to taka cudowna dziewczyna. I jeszcze chce seksu przed ślub.W tych czasach to mało kto jest taki szlachetny. Większość dziewczyn to zdziry które od razu ładują się do łóżka faceta. - Ałć. Dlaczego mam wrażenie jakby pani Lynch mówiła to do mnie, ale ona nie wie co łączy mnie z jej synem.
-Może i szlachetne, ale nie boi się pani, że Ross ją zdradzi, bo będzie mu tego brakować? - Oczywiście Nicola musiała wkroczyć do akcji. Cóż jakby to powiedzieć pani Lynch nie podoba się jej związek z Rockym. Po prostu jej nie lubi.
-Mój syn taki nie jest.A po za tym to ma swoje dobre strony nie mowy o wpadce. - I tu trafiła w czuły punkt dziewczyny. Wpadka. Czy ona czyta nam w myślach, albo podsłuchiwała  nas wcześniej.
-Czy byłaby pani taka miła i wyszła z kręgu mej osobistości? - Zapytała uroczo Nicola na co oburzona pani Lynch poszła sobie ciągnąc za sobą męża.
-Co za jędza. I to kolejny powód dla którego waham się czy powiedzieć o ciąży Rockiemu.
-Możesz jaśniej?
-No jak mu o tym powiem to nawet jeśli zerwiemy będę mieć z nim kontakt, a co za tym idzie z jego matką. Rozważam wyjazd nie mówiąc mu o niczym. - Mogłabym jej powiedzieć, żeby tego nie robiła, ale tego nie zrobię. Bo doskonale wiem, że to nic nie da i ona i tak zrobi to co uważa za słuszne. Mam nadzieje, że będzie to powiedzenie mu prawdy.

***

*Ross*
Właśnie wróciliśmy z imprezy urodzinowej Rydel, matko ja Lau tam ślicznie wyglądała. Nie mogłem oderwać od niej wzroku. Cały czas myślałem  tylko o niej. Zdałem sobie sprawę, że kocham Lau choć to już wiedziałem, ale wiem, że muszę zerwać z Ally. Nie mogę z nią być gdy cały czas będę myślał tylko i wyłącznie o niej. Kocham moich rodziców i wiem, że chcą dla mnie jak najlepiej, ale nie mogę być z kimś kogo nie kocham. To nie miałoby sensu. Wtedy zranię siebie, Ally i co najważniejsze zranię osobę na której najbardziej mi zależy Laurę. 
-Ally musimy pogadać. - Powiedziałem.
-O czym kochanie? - Mogłabyś mi tego nie utrudniać.
-Z nami koniec. To nie ma sensu. Ja nie kocham ciebie, ani ty mnie. Jesteśmy razem tylko dlatego, że tak chcą nasi rodzice to nie ma sensu. - Powiedziałem.
-Nie prawda ja cię kocham, zawsze kochałam. Gdybym cię nie kochała nie byłabym z tobą. Nie musisz robić tego dla mnie bo ja cię kocham. Więc nie ma problemu. Pamiętaj, że jutro masz przymiarkę garnituru. -Odpowiedziała. Czy ona jest głucha?
-Nie rozumiesz. Ja cię nie kocham. To koniec, nie ma nas, nas tak naprawdę nie było. - Odparłem i wyszedłem z domu. Teraz muszę iść do Lau i błagać ją o wybaczenie.

*Narrator*
-Lau musimy pogadać. - Powiedział.
-O czym chcesz ze mną pogadać. Chcesz własnoręcznie wręczyć mi zaproszenie na swój pożal się boże ślub, albo poprosić, żebym została druhną Alle, nie wiem chcesz, żebym została chrzestną waszego dziecka. Ally jednak się złamała i wpadliście. - Mówiła dziewczyna i z każdym jej słowem w serce blondyna wbijała się jedna szpilka.
-Nie. Pamiętasz jak powiedziałaś, żeby przyszedł gdy zarwę z Ally i z nią zarwałem to ciebie kocham i nie wiem czemu to ciągle z nią byłem. Choć wiedziałem, że to ciebie kocham, że to ty jesteś całym moim światem. Jesteś dla mnie wszystkim. Kocham cię chcę się budzić przy tobie, chce się z tobą zestarzeć, chcę żebyś była moją żoną, matką moich dzieci, babcią moich wnuków. Chcę żebyś była ze mną. Proszę cię wybacz mi moją głupotę i daj mi tą ostatnią jedyną szansę.
-Też cię kocham i czekałam, aż wreszcie z nią zerwiesz choć już zaczynałem myśleć, że... - Dziewczyna nie zdążyła dokończyć, bo chłopak zamknął jej usta pocałunkiem 
(One shot będzie miał jeszcze jedną część c: )